Patrzyłam na niego błędnym wzrokiem. Widziałam jak Amy,Louis i reszta oddalają się gdzieś do swoich pokoi.
-Czemu jesteś taka zimna? Schodzisz cały czas na jej temat.-szepnął.
-A miałeś kiedyś tak, że zakochałeś się ale ta osoba jest już zajęta? - zapytałam go. Troszeczkę się zdziwił. Pomyślał i odpowiedział.
-Czyli też tak masz? - zapytał mnie.
-Cóż, ale chyba Ciebie Danielle nie bije, nie wyzywa, i nie chce wykorzystać. - spuściłam głowę.
-Być może i masz rację, ale wyciąga ode mnie kasę, chcę mieć ze mną dzieci bym potem nie mógł odejść. Nie zasługuje moim zdaniem na nic.
-To dlaczego z nią jesteś? - zapytałam.
-Myślisz, że chcę?To wina Modest. Wszystko dla kasy. - posmutniał.
-Nie smutaj. - powiedziałam cicho. - Zawsze możesz to zmienić?
-Jak? -podniósł głowę. - Przecież dziewczynę którą chcę jest zajęta.
-A o kim mowa? - zapytałam zdezorientowana.
-O Tobie. - szepnął i zbliżył swoją twarz.
-Liam, ale nie powinniśmy. Wszystko zniszczę przeze mnie. - powiedziałam.
-Wiem, że nie powinniśmy, ale kiedyś się ryzykuje, nie? - uśmiechnął się głupio. - Zresztą widzę, że chcesz. - spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem.
-Być może, ale to nadal niestosowne do sytuacji. - jęknęłam.
-Dalej się będziesz sprzeciwiać? - zapytał.
-Jak widać. - powiedziałam zalotnie.
-Dalej będziesz mnie uwodzić? - zrobił minę niewiniątka.
-Być może... - przeciągnęłam. Nagle posadził mnie na blacie i pocałował.
-Kocham cię, Alex.Nie rozumiesz tego? - powiedział mi prosto w twarz szeptem.
-Rozumiem, tylko to nie my decydujemy.-odszepnęłam. Znó wpił się w moje usta, jednak ja odwzajemniłam.
-A jednak chcesz. - uśmiechnął. Znów miał mnie pocałować gdy zadzwonił telefon.
-Nie, no znowu? - jęknęłam zeskakując z blatu i maszerując po telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz odebrałam.
-Alexis, przepraszam. - szepnął głos w słuchawce.
-Jasne, po raz który? - warknęłam.
-Po raz ostatni. - powiedział mocniej. W słuchawce można było usłyszeć głos nawalonego już Des'a i reszty, głośną muzykę itp.
-Ta przepraszasz balując dalej? Takie przeprosiny to sobie w dupę wsadź! - krzyknęłam. Poczułam czyjeś duże dłonie na moich biodrach kręcące mnie na boki.
-Liam przestań. - powiedziałam do bruneta za mną.
-A już się puszczasz - warknął.
-Być może się odpłacam, to ty mnie zdradziłeś pierwszy. A Liam to tylko przyjaciel. - skłamałam.
-Zdzira z Ciebie. - warknął i rozłączył się. Po moim poliku poleciała pojedyńcza łza, a za nimi kolejne. Jego słowa tak bardzo bolały mimo, że nie były prawdziwe. Wiedział co gadać, by dobić człowieka.
-Alex nie przejmuj się. - szepnął mi brunet nad uchem.
-Liam to tak bardzo boli. - powiedziałam cicho.
-Wiem. Wiem, że boli.Ale jestem. - uśmiechnęłam się przez zaciśnięte wargi. Chwyciłam telefon, wysunęłam klawiaturę i napisałam sms'a do Jason'a:
"Jason to koniec. Daruj sobie wszelkie przeprosiny.
Po prostu nie pozwolę sobie byś mnie ranił,
To boli. "
-Zrobiłam co musiałam. - powiedziałam.
-Zasługujesz na kogoś lepszego. - odpowiedział.
-A ty? Ty jesteś tym ideałem. - odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam w oczy.
-Jak już mówiłaś to nie mogę być ja. Jest Danielle. Modest nie pozwoli na otwarty związek z Tobą. - powiedział.
-Gdzie mogę się położyć spać? - zmieniłam temat.
-Pokój Zayn'a jest wolny. - powiedział i zaprowadził mnie tam. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżku. Uznałam że nie będę płakać.Nie to jasne, że będę ale nie w poduszkę. Zayn będzie miał potem mokrą. Wzięłam ręcznik położyłam na poduszkę i tak płakałam. Gdy pokoju Malik'a wszedła Amy.
-Alex nie płacz. Słyszałam. - szepnęła siadając obok mnie i kładąc dłoń na ramieniu.
-Jak on mógł. Narobił mi nadziei, a potem je niszczy? Ja go kocham, Amy. Kocham go...
-Czemu jesteś taka zimna? Schodzisz cały czas na jej temat.-szepnął.
-A miałeś kiedyś tak, że zakochałeś się ale ta osoba jest już zajęta? - zapytałam go. Troszeczkę się zdziwił. Pomyślał i odpowiedział.
-Czyli też tak masz? - zapytał mnie.
-Cóż, ale chyba Ciebie Danielle nie bije, nie wyzywa, i nie chce wykorzystać. - spuściłam głowę.
-Być może i masz rację, ale wyciąga ode mnie kasę, chcę mieć ze mną dzieci bym potem nie mógł odejść. Nie zasługuje moim zdaniem na nic.
-To dlaczego z nią jesteś? - zapytałam.
-Myślisz, że chcę?To wina Modest. Wszystko dla kasy. - posmutniał.
-Nie smutaj. - powiedziałam cicho. - Zawsze możesz to zmienić?
-Jak? -podniósł głowę. - Przecież dziewczynę którą chcę jest zajęta.
-A o kim mowa? - zapytałam zdezorientowana.
-O Tobie. - szepnął i zbliżył swoją twarz.
-Liam, ale nie powinniśmy. Wszystko zniszczę przeze mnie. - powiedziałam.
-Wiem, że nie powinniśmy, ale kiedyś się ryzykuje, nie? - uśmiechnął się głupio. - Zresztą widzę, że chcesz. - spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem.
-Być może, ale to nadal niestosowne do sytuacji. - jęknęłam.
-Dalej się będziesz sprzeciwiać? - zapytał.
-Jak widać. - powiedziałam zalotnie.
-Dalej będziesz mnie uwodzić? - zrobił minę niewiniątka.
-Być może... - przeciągnęłam. Nagle posadził mnie na blacie i pocałował.
-Kocham cię, Alex.Nie rozumiesz tego? - powiedział mi prosto w twarz szeptem.
-Rozumiem, tylko to nie my decydujemy.-odszepnęłam. Znó wpił się w moje usta, jednak ja odwzajemniłam.
-A jednak chcesz. - uśmiechnął. Znów miał mnie pocałować gdy zadzwonił telefon.
-Nie, no znowu? - jęknęłam zeskakując z blatu i maszerując po telefon. Nie spoglądając na wyświetlacz odebrałam.
-Alexis, przepraszam. - szepnął głos w słuchawce.
-Jasne, po raz który? - warknęłam.
-Po raz ostatni. - powiedział mocniej. W słuchawce można było usłyszeć głos nawalonego już Des'a i reszty, głośną muzykę itp.
-Ta przepraszasz balując dalej? Takie przeprosiny to sobie w dupę wsadź! - krzyknęłam. Poczułam czyjeś duże dłonie na moich biodrach kręcące mnie na boki.
-Liam przestań. - powiedziałam do bruneta za mną.
-A już się puszczasz - warknął.
-Być może się odpłacam, to ty mnie zdradziłeś pierwszy. A Liam to tylko przyjaciel. - skłamałam.
-Zdzira z Ciebie. - warknął i rozłączył się. Po moim poliku poleciała pojedyńcza łza, a za nimi kolejne. Jego słowa tak bardzo bolały mimo, że nie były prawdziwe. Wiedział co gadać, by dobić człowieka.
-Alex nie przejmuj się. - szepnął mi brunet nad uchem.
-Liam to tak bardzo boli. - powiedziałam cicho.
-Wiem. Wiem, że boli.Ale jestem. - uśmiechnęłam się przez zaciśnięte wargi. Chwyciłam telefon, wysunęłam klawiaturę i napisałam sms'a do Jason'a:
"Jason to koniec. Daruj sobie wszelkie przeprosiny.
Po prostu nie pozwolę sobie byś mnie ranił,
To boli. "
-Zrobiłam co musiałam. - powiedziałam.
-Zasługujesz na kogoś lepszego. - odpowiedział.
-A ty? Ty jesteś tym ideałem. - odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam w oczy.
-Jak już mówiłaś to nie mogę być ja. Jest Danielle. Modest nie pozwoli na otwarty związek z Tobą. - powiedział.
-Gdzie mogę się położyć spać? - zmieniłam temat.
-Pokój Zayn'a jest wolny. - powiedział i zaprowadził mnie tam. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżku. Uznałam że nie będę płakać.Nie to jasne, że będę ale nie w poduszkę. Zayn będzie miał potem mokrą. Wzięłam ręcznik położyłam na poduszkę i tak płakałam. Gdy pokoju Malik'a wszedła Amy.
-Alex nie płacz. Słyszałam. - szepnęła siadając obok mnie i kładąc dłoń na ramieniu.
-Jak on mógł. Narobił mi nadziei, a potem je niszczy? Ja go kocham, Amy. Kocham go...
Zajebisty *_*
OdpowiedzUsuńIle kom. do następnej ?
OdpowiedzUsuńPrawidłowo to jeden, ale już dodałam nexta :)
Usuń