Czy ja już mam halucynacje od tej popijawy?Czy ja dobrze? Czy...czy koło mnie siedzi Liam Payne?! Ten z 1D? Czy on ze mną rozmawia? Boże ja wariuje. Coś mnie naszło,bo wstałam z ławki i zaczęłam biec nie wiem gdzie. Zapomniałam, że padał deszcz toteż wkrótce wyjebałam się o śliski chodnik. Twardo jebnęłam plecami jak i ciałem o beton. Ręka znalazła mi się pod dziwnym kątem i zaczęła niesamowicie boleć.
-Au. - zaczęłam wyć. Usłyszałam znów bieg. Wkrótce brunet zatrzymał się przy mnie. Nie wiedział co robić. Spróbował mnie podnieść, ale ja znów krzyknęłam z bólu.
-Chyba masz złamaną rękę i coś z kręgosłupem. - stwierdził wyjmując komórkę.
-No zajebiście.Po prostu kurwa zajebiście. - warknęłam i machnęłam głową na prawo i lewo.
-Spokojnie.Nie ruszaj się, bo zaraz dodatkowo sobie coś uszkodzisz. - warknął. Posłuchałam. Z tego co słyszałam zadzwonił po lekarza. Przytakiwał krótke 'aha', 'dobrze' i etc. Wkrótce niedaleko podjechał ambulans. Dwójka lekarzy podbiegła z noszami, a ratownik medyczny niósł ze sobą kołnierz."Naprawdę zajebiście", pomyślałam. Któryś z nich potem założył mi ten kołnierz leczniczy na kark i z wielkim moim darciem japy z bólu gdy kładli mnie na nosze, wsiedliśmy do karetki. Nie jechaliśmy na sygnale, ale nie było korków. Liam pojechał z nami nawet nie wiem dlaczego. Przecież mnie nie znał.Nie zna nawet mojego imienia.
-Jestem Liam. - stwierdził po namyśle.
-Alex. - uśmiechnęłam się blado. Wkrótce drzwi ambulansu otworzyły się i wyprowadzili mnie z tego kolorowego leczniczego szajsu. Pojechaliśmy na salę i strzeliliśmy mi rentgena. Okazało się, że mam złamaną rękę od nadgarstka do łokcia i założyli mi gips, oraz że mogę mieć uszkodzony jeden dysk. Ale po dokładniejszych badaniach nic nie wykazało. Więc tylko byłam skazana na cienki gips na mojej lewej dłoni. I jak ja będę pisać? Jestem leworęczna. "Zajebać się tylko", znów pomyślałam.Zauważyłam dopiero, że Liam rozmawia z kimś rzez telefon. Zaraz usłyszałam że rozmawia z Danielle.
-Dan proszę przestań mnie kontrolować.Coś mi wypadło. - rozłączył się.
-Wszystko okey? - zapytałam go gdy miałam już wychodzić i wracać do parku.
-Tak, tak. - odrzucił. - Gdzie mieszkasz?To cię odwiozę. - zaproponował.
-Nie trzeba. Wracam do parku.Nie wrócę do domku. - szepnęłam cicho. - Nie mogę. - z mojego lewego oka potoczyła się jedna łza, którą dostrzegł.
-Nie płacz.Nie warto przez chłopaka.-powiedział.
-Skąd wiesz, że przez chłopaka? - zapytałam.
-W parku powiedziałaś mi że problemy z chłopakiem.Nie trudno zapamiętać. - rzucił wzruszając ramionami.
-W takim razie masz dobrą pamięć. - rzuciłam.
-Mogę zosać w parku z tobą? - zaskoczył mnie.
-A ta twoja Danielle czy jak jej tam. - zaczęłam.
-Danielle nie może mnie kontrolować.Mimo, że jestem jej chłopakiem to nie jestem na jej każde zawołanie. - warknął. Zabolało mnie słowo jej chłopak. Zakochałam się w nim, ale...Ale jak można kochać kogoś, którego osobiście nie znasz jak najlepszego przyjaciela. Zaczynałam zazdrościć tej Danielle wspaniałego człowieka, chociaż czułam, że z Liam'a też niezłe ziółko.
-Cóż jeśli chesz spędzić calutką noc w parku z taką nudziarą jak ja to proszę bardzo. - uśmiechnęłam się głupio.
-Nie narzekam. Czemu masz niską taka samoocenę o sobie?Może w tę noc staniemy się nawet najlepszymi przyjaciółmi. - powiedział. Chociaż słowo "przyjaciółmi" mnie ucieszyło. Wyszliśmy z budynku szpitalnego i wróciliśmy do tamtego parku. Było mi zimno, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Jednak można było dostrzec moje drgania i gęsią skórkę. Liam zauważył to i zdjął z siebie bluzę narzucając na mnie.Dobrze wychowany, stwierdziłam.
-Dziękuję. - szepnęłam. Siadłam na ławeczce w stronę strumyku, który szalał cicho razem z drzewami, które dawały chłodny powiew. Liam namówił mnie, bym wygadała się komuś. Zrobiłam to. Nie wiem czemu, ale ufałam mu. Czułam się jakbym znała go od zawsze ale on wyjechał i spotykamy się po latach.Miałam takie uczucie. Gdyy rozkeliłam się na wspomnienie momentu z domku, brunet objął mnie ramieniem i pozwolił mi się wypłakać. Powinnam tego nie robić.On ma dziewczynę. To było niestosowne. Odsunęłam się trochę. Jednak dalej rozmawialiśmy, gdy wiatr targał moje włosy. Znów zaczęło padać. W sumie dobrze, bo deszcz zakrył moje kolejne łzy przez Jasona. A tłumaczyłam mu, że tak będzie. Nie posłuchał. Teraz ja cierpiałam.
-Może pójdziemy do mnie? Poznasz moich przyjaciół. - zaproponował.
-A Danielle? - zapytałam.
-Obecnie ona jest w Niemczech.Ma trasę. Tylko ja chłopakami(kolegami) mamy parę miesięcy wolnego. - powiedział. Nie chciałam zbytnio się na to zgadzać.Nie, inaczej. Nie przypadł mi ten pomysł, ale brunet namówił mnie i zgodziłam się. Przemierzaliśmy opuszczoną alejkę.Gdy nagle chwycił moją dłoń.Przekraczał swoje granice, bo ma dziewczynę. Jednak nie odrzuciłam go.Było to przyjemne...
5 Komentarzy Next
Zaskakujecie mnie :)
-Au. - zaczęłam wyć. Usłyszałam znów bieg. Wkrótce brunet zatrzymał się przy mnie. Nie wiedział co robić. Spróbował mnie podnieść, ale ja znów krzyknęłam z bólu.
-Chyba masz złamaną rękę i coś z kręgosłupem. - stwierdził wyjmując komórkę.
-No zajebiście.Po prostu kurwa zajebiście. - warknęłam i machnęłam głową na prawo i lewo.
-Spokojnie.Nie ruszaj się, bo zaraz dodatkowo sobie coś uszkodzisz. - warknął. Posłuchałam. Z tego co słyszałam zadzwonił po lekarza. Przytakiwał krótke 'aha', 'dobrze' i etc. Wkrótce niedaleko podjechał ambulans. Dwójka lekarzy podbiegła z noszami, a ratownik medyczny niósł ze sobą kołnierz."Naprawdę zajebiście", pomyślałam. Któryś z nich potem założył mi ten kołnierz leczniczy na kark i z wielkim moim darciem japy z bólu gdy kładli mnie na nosze, wsiedliśmy do karetki. Nie jechaliśmy na sygnale, ale nie było korków. Liam pojechał z nami nawet nie wiem dlaczego. Przecież mnie nie znał.Nie zna nawet mojego imienia.
-Jestem Liam. - stwierdził po namyśle.
-Alex. - uśmiechnęłam się blado. Wkrótce drzwi ambulansu otworzyły się i wyprowadzili mnie z tego kolorowego leczniczego szajsu. Pojechaliśmy na salę i strzeliliśmy mi rentgena. Okazało się, że mam złamaną rękę od nadgarstka do łokcia i założyli mi gips, oraz że mogę mieć uszkodzony jeden dysk. Ale po dokładniejszych badaniach nic nie wykazało. Więc tylko byłam skazana na cienki gips na mojej lewej dłoni. I jak ja będę pisać? Jestem leworęczna. "Zajebać się tylko", znów pomyślałam.Zauważyłam dopiero, że Liam rozmawia z kimś rzez telefon. Zaraz usłyszałam że rozmawia z Danielle.
-Dan proszę przestań mnie kontrolować.Coś mi wypadło. - rozłączył się.
-Wszystko okey? - zapytałam go gdy miałam już wychodzić i wracać do parku.
-Tak, tak. - odrzucił. - Gdzie mieszkasz?To cię odwiozę. - zaproponował.
-Nie trzeba. Wracam do parku.Nie wrócę do domku. - szepnęłam cicho. - Nie mogę. - z mojego lewego oka potoczyła się jedna łza, którą dostrzegł.
-Nie płacz.Nie warto przez chłopaka.-powiedział.
-Skąd wiesz, że przez chłopaka? - zapytałam.
-W parku powiedziałaś mi że problemy z chłopakiem.Nie trudno zapamiętać. - rzucił wzruszając ramionami.
-W takim razie masz dobrą pamięć. - rzuciłam.
-Mogę zosać w parku z tobą? - zaskoczył mnie.
-A ta twoja Danielle czy jak jej tam. - zaczęłam.
-Danielle nie może mnie kontrolować.Mimo, że jestem jej chłopakiem to nie jestem na jej każde zawołanie. - warknął. Zabolało mnie słowo jej chłopak. Zakochałam się w nim, ale...Ale jak można kochać kogoś, którego osobiście nie znasz jak najlepszego przyjaciela. Zaczynałam zazdrościć tej Danielle wspaniałego człowieka, chociaż czułam, że z Liam'a też niezłe ziółko.
-Cóż jeśli chesz spędzić calutką noc w parku z taką nudziarą jak ja to proszę bardzo. - uśmiechnęłam się głupio.
-Nie narzekam. Czemu masz niską taka samoocenę o sobie?Może w tę noc staniemy się nawet najlepszymi przyjaciółmi. - powiedział. Chociaż słowo "przyjaciółmi" mnie ucieszyło. Wyszliśmy z budynku szpitalnego i wróciliśmy do tamtego parku. Było mi zimno, ale nie dawałam po sobie tego poznać. Jednak można było dostrzec moje drgania i gęsią skórkę. Liam zauważył to i zdjął z siebie bluzę narzucając na mnie.Dobrze wychowany, stwierdziłam.
-Dziękuję. - szepnęłam. Siadłam na ławeczce w stronę strumyku, który szalał cicho razem z drzewami, które dawały chłodny powiew. Liam namówił mnie, bym wygadała się komuś. Zrobiłam to. Nie wiem czemu, ale ufałam mu. Czułam się jakbym znała go od zawsze ale on wyjechał i spotykamy się po latach.Miałam takie uczucie. Gdyy rozkeliłam się na wspomnienie momentu z domku, brunet objął mnie ramieniem i pozwolił mi się wypłakać. Powinnam tego nie robić.On ma dziewczynę. To było niestosowne. Odsunęłam się trochę. Jednak dalej rozmawialiśmy, gdy wiatr targał moje włosy. Znów zaczęło padać. W sumie dobrze, bo deszcz zakrył moje kolejne łzy przez Jasona. A tłumaczyłam mu, że tak będzie. Nie posłuchał. Teraz ja cierpiałam.
-Może pójdziemy do mnie? Poznasz moich przyjaciół. - zaproponował.
-A Danielle? - zapytałam.
-Obecnie ona jest w Niemczech.Ma trasę. Tylko ja chłopakami(kolegami) mamy parę miesięcy wolnego. - powiedział. Nie chciałam zbytnio się na to zgadzać.Nie, inaczej. Nie przypadł mi ten pomysł, ale brunet namówił mnie i zgodziłam się. Przemierzaliśmy opuszczoną alejkę.Gdy nagle chwycił moją dłoń.Przekraczał swoje granice, bo ma dziewczynę. Jednak nie odrzuciłam go.Było to przyjemne...
5 Komentarzy Next
Zaskakujecie mnie :)
świetnyy ;))
OdpowiedzUsuńZarąbisty :) Next please :)
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńŚwietny , kiedy nastepny ?
OdpowiedzUsuńAaaaa... ! Zrób jescze jakąś bohaterke imieniem Roksana w której zakochuje się Harry :) Proooosze :*
OdpowiedzUsuńP.S KOCHAM TWOJEGO BLOOGA !
Matko zaraz sfiksuje :P Zarąbista opowieść :)
OdpowiedzUsuńSuuperr kocham cię za to jak piszesz !! <33
OdpowiedzUsuń