W sumie sama nie byłam lepsza. Powninnam go odrzucić, bo ja też mam kogoś mimo,że ta osoba rujnowała mi psychikę. Jednak nie puszczałam jego ciepłej dłoni. Dlaczego? Bo kochałam dwie osoby na raz. Skąd ja miałam teraz pewność, że Jason siedzi teraz na kanapie i przemyślał to lub dalej pije i obraca jakieś laski? Obstawiałam to drugie. Mimo, że był nawalony nie wiadomo ile, zawsze pamiętał co robił. Nagle mój telefon wydał z siebie sygnał piosenki 1D "LWWY". Liam obrócł głowę w moją stronę i wyszczerzył się.
-Odbierz. - powiedział widząc, że nie mam zamiaru chwycić telefonu. Posłuchałam go i spojrzałam na wyświetlacz.Numer zastrzeżony. Mimo to odebrałam.
-Gdzie ty kurwa jesteś?! - usłyszałam Jason'a.
-Z daleka od Ciebie. - warknęłam.
-Pożałujesz tego. Wracaj do cholery. - warknął groźniej.
-Być może, ale nie mam zamiaru wracać. - rzuciłam.
-Dobra jak sobie chcesz. Pewnie już się puszczasz. - i rozłączył się. Zabolało. Jak śmiał tak myśleć? A co dopiero mówić. Nie zdradziłam go ani razu w ciągu 2 miesięcy.Znów się rozpłakałam. Brunet objął mnie ramieniem.
-Dlaczego on cię tak rani? - zapytał. - Nie zasługujesz na to.
-Dziękuję Ci. - szepnęłam.
-Za co? - zdziwił się.
-Za to, że jesteś. Bez ciebie teraz nie wiem co bym zrobiła.Marzła bym pewnie na tej ławeczce wylewając kolejne łzy. - powiedziałam.On tylko uśmiechnął się.
-A czemy ty traktujesz mnie jak zwykłego nastolatka? - zapytał.
-To źle? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobrze, ale inna by krzyczała i tym podobne. Ty jednak zachowujesz się jakbym w ogóle ni był w żadnym zespole tylko normalnym nastolatkiem. Podoba mi się to. - zaśmiał się.
-Może dlatego, że przez Jason'a mam doła i może dlatego że poznałam cię jako normalnego chłopaka, a nie na scenie wśród fleszy. - stwierdziłam.
-Ha zawsze masz wytłumaczenie widzę. - uśmiechnął się.
-Jak widać.-rzuciłam z bladym uśmiechem.Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wybiła północ, a mi wyczerpywała się bateria.Została mi zaledwie jedna kreska.
-Jesteśmy. - powiedział Liam. Uniosłam głowę. Staliśmy przed sporym hotelem, którego światełka oświetlały część drogi za nami.
-A tak w ogóle to co ty robiłeś parku? - narzuciłam temat.
-Codziennie o tej porze wychodzę się przejść. Odetchnąć, pomyśleć. - wymieniał. Przeszliśmy przez szklane drzwi hotelu. Brunet zatrzymał się ze mną przy rejestracji i recjepcionistce pokazał kartę z jego danymi i zdjęciem. Była młoda osądziłam po wyglądzie, ale była w temacie. Skinęła głową i zaraz podała mu jego klucz do pokoju z numerkiem 666. No ładnie 6 piętro. Bruet chwycił moją dłoń kolejny raz i pociągnął mnie do windy. Wpuścił mnie pierwszą, a sam wszedł za mną i domknął drzwi. Nacisnął numerek 6 i winda ruszyła. Zaczęłam lekko dygotać. Miałam lekki strach przed windą chyba przez to, że kiedyś z mamą jak byłam u lekarza to zatrzasnęliśmy się w windzie.
-Boisz się? - zapytał mnie Liam.Skinęłam głową. - Już za chwilę będziemy.
-To dobrze. - powiedziałam półszeptem. Jak powiedział tak się stało. Winda zatrzymała się, a drzwiczki rozsunęły. Długim korytarzem przemieszaliśmy pokojem. Zatrzymaliśmy się przed numerkiem 666. Liam wsadził klucz z plakietką do zamka i przekręcił. W progu wystraszył nas chłopak o śniadej cerze i czarnych włosach postawionych na żel.
-Uuu Liam. Zalejesz. - powiedział.
-Zayn... - zaczął Liam spoglądając na niego spode łba. Mulat uniósł ręce i odsunął się, byśmy mogli wejść. Zauważyłam jakiegoś blondyna siędzącego oglądając telewizję i wcinając żelki oraz chłopaka lokowatego, który siedział z Louis'em na kanapie i brządkiwali coś na gitarze.
-Ej ludziska, to jest Alex. - powiedział brunet. Wszyscy zwrócili spojrzenie na nas.
-Jestem Harry. - powiedział z uśmiechem lokowaty i dostrzegłam, że ma zielone tęczówki. Uśmiechnęłam się.
-Ja jestem Niall! - krzyknął z salonu blondyn.Zaśmiałam się pod nosem.
-Lou i Zayn'a chyba już znasz. - powiedział chyba wecz pytająco Liam.
-Taaaa. - zarzuciłam. Poszłam z Li do kuchni i ten przyrządził mi gorącą czekoladę. Piłam ją powoli siedząc w salonie z resztą. Zapytałam bruneta czy mógłby mnie wyręczyć i zamiast mnie powiedzieć reszcie dlaczego tu zostanę na noc. Zgodził się. Jak on to opowiadał to sama nie wierzyłam, że tą ofiarą byłam ja. Cała czwórka zespołu nie mogła Liam'owi uwierzyć, że Jason okazał się taki brutalem wobec mnie. Jednak gdy ja to potwierdziłam było im wręcz żal mnie, że tyle mnie spotkało.
-Nie powinnaś tam wracać. - szepnął Harry.
-I nie chcę, ale będę musiała. Tylko nie wiem jeszcze kiedy. - odpowiedziałam.
-Jeśli chcesz to możesz zostać u nas do czasu wyjazdu. - zaproponował Louis.
-Nie, nie będę wam sprawiać kłopotów. Macie swoje problemy. Zresztą nie chcę też niszczyć waszych stosunków. - spoglądnęłam na Liam'a. Wiedział, że chodzi o Danielle.
-Nie ma mowy. - zostajesz. - uśmiechnął się Niall.Harry również ukazał szereg białych zębów.
-Więc ja idę do Perrie. - stwierdził Zayn z uśmiechem. - Liam jak chcesz to śpij u mnie, a Alex prześpi się w twoim pokoju. - uśmiechnął się i wyszedł. Brunet skinął głową.
-Masz coś na przebranie? - zapytał mnie Liam.
-Tylko to co mam na sobie. - wskazałam na siebie. - Uciekając od Jason'a nie miałam okazji zabrać żadnych ciuchów. - szepnęłam. Liam gdzieś zniknął w pokoju i zaraz wrócił z jakąś koszulką.
-Masz moją koszulkę. Wiem, że będzie za duża, ale lepsze to niż wcale nie? - zaśmiał się. Skinęłam głową. Brunet poszedł coś zrobić z Louis'em dla wszystkich coś na kolację, a Harry pokazał mi gdzie jest łazienka. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w daną mi koszulkę. Sięgała mi do ud.Zagryzłam wargę wychodząc z łazienki. Oczy całej czwórki były skierowane na mnie.
-Ulalala. - zagwizdał loczek. - Liam wyrwał niezłą laskę.
-Zboczuch. - rzuciłam siadając na kanapie. Chwyciłam swój telefon i napisałam sms'a do Amy:
"Amy to ja Alex. Wszystko w porządku. Jestem w hotelu z 1D.
Tak, tak spotkałam ich, ale to nie czas na wyjaśnienia.
Nie wiem kiedy wrócę. Na pewno nie szybko przez Jason'a.
Jeśli możesz przynieś mi ładowarkę, ciuchy jakieś na przebranie
i ksiązkę, która wala się gdzieś na łóżku. Jestem w pokoju 666.
Liam, albo któryś z chłopców ci otworzy.
Buziaki ;*****, Alex.
I nacisnęłam "Wyślij". WKrótce otrzymałam wiadomość od przyjaciółki.
"Co ta szmata ci zrobiła?
Już ja z nim sobie rano pogadam.
Z Des'em również.Wykorzystał mnie ;C
Do zobaczenia jutro przyniosę ci wszystko i jeśli
oczywiście chłopcy się zgodzą zostanę z wami.
Nie chcę patrzeć na te krzywe ryje.
Całuję ;*****, Amy.
Zaśmiałam się. Zagadałam z chłopakami. Na propozycję nowej koleżanki przez chłopaków ucieszył się Louis. Cóż samotność chyba niezbyt go cieszyła. Wkrótce Liam przyniósł swoją gitarę i zaczął śpiewać
"The end of the night
We should say goodbye
But we carry on
While everyone's gone
Never felt like this before
-Odbierz. - powiedział widząc, że nie mam zamiaru chwycić telefonu. Posłuchałam go i spojrzałam na wyświetlacz.Numer zastrzeżony. Mimo to odebrałam.
-Gdzie ty kurwa jesteś?! - usłyszałam Jason'a.
-Z daleka od Ciebie. - warknęłam.
-Pożałujesz tego. Wracaj do cholery. - warknął groźniej.
-Być może, ale nie mam zamiaru wracać. - rzuciłam.
-Dobra jak sobie chcesz. Pewnie już się puszczasz. - i rozłączył się. Zabolało. Jak śmiał tak myśleć? A co dopiero mówić. Nie zdradziłam go ani razu w ciągu 2 miesięcy.Znów się rozpłakałam. Brunet objął mnie ramieniem.
-Dlaczego on cię tak rani? - zapytał. - Nie zasługujesz na to.
-Dziękuję Ci. - szepnęłam.
-Za co? - zdziwił się.
-Za to, że jesteś. Bez ciebie teraz nie wiem co bym zrobiła.Marzła bym pewnie na tej ławeczce wylewając kolejne łzy. - powiedziałam.On tylko uśmiechnął się.
-A czemy ty traktujesz mnie jak zwykłego nastolatka? - zapytał.
-To źle? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Dobrze, ale inna by krzyczała i tym podobne. Ty jednak zachowujesz się jakbym w ogóle ni był w żadnym zespole tylko normalnym nastolatkiem. Podoba mi się to. - zaśmiał się.
-Może dlatego, że przez Jason'a mam doła i może dlatego że poznałam cię jako normalnego chłopaka, a nie na scenie wśród fleszy. - stwierdziłam.
-Ha zawsze masz wytłumaczenie widzę. - uśmiechnął się.
-Jak widać.-rzuciłam z bladym uśmiechem.Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wybiła północ, a mi wyczerpywała się bateria.Została mi zaledwie jedna kreska.
-Jesteśmy. - powiedział Liam. Uniosłam głowę. Staliśmy przed sporym hotelem, którego światełka oświetlały część drogi za nami.
-A tak w ogóle to co ty robiłeś parku? - narzuciłam temat.
-Codziennie o tej porze wychodzę się przejść. Odetchnąć, pomyśleć. - wymieniał. Przeszliśmy przez szklane drzwi hotelu. Brunet zatrzymał się ze mną przy rejestracji i recjepcionistce pokazał kartę z jego danymi i zdjęciem. Była młoda osądziłam po wyglądzie, ale była w temacie. Skinęła głową i zaraz podała mu jego klucz do pokoju z numerkiem 666. No ładnie 6 piętro. Bruet chwycił moją dłoń kolejny raz i pociągnął mnie do windy. Wpuścił mnie pierwszą, a sam wszedł za mną i domknął drzwi. Nacisnął numerek 6 i winda ruszyła. Zaczęłam lekko dygotać. Miałam lekki strach przed windą chyba przez to, że kiedyś z mamą jak byłam u lekarza to zatrzasnęliśmy się w windzie.
-Boisz się? - zapytał mnie Liam.Skinęłam głową. - Już za chwilę będziemy.
-To dobrze. - powiedziałam półszeptem. Jak powiedział tak się stało. Winda zatrzymała się, a drzwiczki rozsunęły. Długim korytarzem przemieszaliśmy pokojem. Zatrzymaliśmy się przed numerkiem 666. Liam wsadził klucz z plakietką do zamka i przekręcił. W progu wystraszył nas chłopak o śniadej cerze i czarnych włosach postawionych na żel.
-Uuu Liam. Zalejesz. - powiedział.
-Zayn... - zaczął Liam spoglądając na niego spode łba. Mulat uniósł ręce i odsunął się, byśmy mogli wejść. Zauważyłam jakiegoś blondyna siędzącego oglądając telewizję i wcinając żelki oraz chłopaka lokowatego, który siedział z Louis'em na kanapie i brządkiwali coś na gitarze.
-Ej ludziska, to jest Alex. - powiedział brunet. Wszyscy zwrócili spojrzenie na nas.
-Jestem Harry. - powiedział z uśmiechem lokowaty i dostrzegłam, że ma zielone tęczówki. Uśmiechnęłam się.
-Ja jestem Niall! - krzyknął z salonu blondyn.Zaśmiałam się pod nosem.
-Lou i Zayn'a chyba już znasz. - powiedział chyba wecz pytająco Liam.
-Taaaa. - zarzuciłam. Poszłam z Li do kuchni i ten przyrządził mi gorącą czekoladę. Piłam ją powoli siedząc w salonie z resztą. Zapytałam bruneta czy mógłby mnie wyręczyć i zamiast mnie powiedzieć reszcie dlaczego tu zostanę na noc. Zgodził się. Jak on to opowiadał to sama nie wierzyłam, że tą ofiarą byłam ja. Cała czwórka zespołu nie mogła Liam'owi uwierzyć, że Jason okazał się taki brutalem wobec mnie. Jednak gdy ja to potwierdziłam było im wręcz żal mnie, że tyle mnie spotkało.
-Nie powinnaś tam wracać. - szepnął Harry.
-I nie chcę, ale będę musiała. Tylko nie wiem jeszcze kiedy. - odpowiedziałam.
-Jeśli chcesz to możesz zostać u nas do czasu wyjazdu. - zaproponował Louis.
-Nie, nie będę wam sprawiać kłopotów. Macie swoje problemy. Zresztą nie chcę też niszczyć waszych stosunków. - spoglądnęłam na Liam'a. Wiedział, że chodzi o Danielle.
-Nie ma mowy. - zostajesz. - uśmiechnął się Niall.Harry również ukazał szereg białych zębów.
-Więc ja idę do Perrie. - stwierdził Zayn z uśmiechem. - Liam jak chcesz to śpij u mnie, a Alex prześpi się w twoim pokoju. - uśmiechnął się i wyszedł. Brunet skinął głową.
-Masz coś na przebranie? - zapytał mnie Liam.
-Tylko to co mam na sobie. - wskazałam na siebie. - Uciekając od Jason'a nie miałam okazji zabrać żadnych ciuchów. - szepnęłam. Liam gdzieś zniknął w pokoju i zaraz wrócił z jakąś koszulką.
-Masz moją koszulkę. Wiem, że będzie za duża, ale lepsze to niż wcale nie? - zaśmiał się. Skinęłam głową. Brunet poszedł coś zrobić z Louis'em dla wszystkich coś na kolację, a Harry pokazał mi gdzie jest łazienka. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w daną mi koszulkę. Sięgała mi do ud.Zagryzłam wargę wychodząc z łazienki. Oczy całej czwórki były skierowane na mnie.
-Ulalala. - zagwizdał loczek. - Liam wyrwał niezłą laskę.
-Zboczuch. - rzuciłam siadając na kanapie. Chwyciłam swój telefon i napisałam sms'a do Amy:
"Amy to ja Alex. Wszystko w porządku. Jestem w hotelu z 1D.
Tak, tak spotkałam ich, ale to nie czas na wyjaśnienia.
Nie wiem kiedy wrócę. Na pewno nie szybko przez Jason'a.
Jeśli możesz przynieś mi ładowarkę, ciuchy jakieś na przebranie
i ksiązkę, która wala się gdzieś na łóżku. Jestem w pokoju 666.
Liam, albo któryś z chłopców ci otworzy.
Buziaki ;*****, Alex.
I nacisnęłam "Wyślij". WKrótce otrzymałam wiadomość od przyjaciółki.
"Co ta szmata ci zrobiła?
Już ja z nim sobie rano pogadam.
Z Des'em również.Wykorzystał mnie ;C
Do zobaczenia jutro przyniosę ci wszystko i jeśli
oczywiście chłopcy się zgodzą zostanę z wami.
Nie chcę patrzeć na te krzywe ryje.
Całuję ;*****, Amy.
Zaśmiałam się. Zagadałam z chłopakami. Na propozycję nowej koleżanki przez chłopaków ucieszył się Louis. Cóż samotność chyba niezbyt go cieszyła. Wkrótce Liam przyniósł swoją gitarę i zaczął śpiewać
"The end of the night
We should say goodbye
But we carry on
While everyone's gone
Never felt like this before
Are we friends or are we more
As I'm walking towards the door
I'm not sure
But Baby if you say you want me to stay
I'll change my mind
Cause I don't wanna know I'm walking away
If you'll be mine...
Śpiewając to, czułam na sobie jego spojrzenie. Reszta widziała to i podśpiewywała mu, a na mojej twarzy zagościł po raz pierwszy uśmiech tej nocy.Jednak zepsuło mi go...
6 komentarzy i next
Świetne ! :D
OdpowiedzUsuńSzybko dalej!! ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Jak najszybciej dodaj następne! :)
OdpowiedzUsuń