poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 25

•Rozdział 25•

-Jak to nie żyje?! - krzyknęłam w twarz mulata. Ten zmieszał się, a ja pobiegłam z powrotem do budynku gdize byłam przez ostatnie dni. Widziałam Louis'a. Nerwowo ściskał dłoń Amy i płakał? Tak na pewno. Po jego poliku spływały pojedyńcze łzy.
-Louis!-chłopak obrócił się momentalnie w moją stronę.
-Tak Alex? - zapytał pochlipując.
-Czy ona...nie żyje? - te słowa nie przechodziły mi przez gardło. Jednak miałam nadzieję, że ona żyje i niedługo wszystko będzie jak dawniej
-Żyje, ale jej stan jest krytyczny.- wyszeptał.
-Ale,ale przeżyje? - znów zapytałam.
-Musi, są niewielkie szanse, ale da radę. - powiedział i zaraz odsunął się gdy grupka lekarzy podnieśli jej ciało. Jej piękne dotąd kasztanowe włosy już nie były tej samej długości co wsześniej, a skóra była pokaleczona w wielu miejsach. Ja natomiast miałam wszędzie świeże siniaki, podpuchnięte oczy od płaczu,czerwone policzki, a gardło paliło mnie od środka gdy tyle wrzeszczałam.Poczułam męską dłoń na moim ramieniu. Błyskawicznie wtuliłam się w tors Liam'a i zaczęłam płakać. Jak ja chcę by to się wreszcie skończyło...Liam narzucił na mnie swoją ciepłą bluzę i objął mnie ramieniem prowadząc do samochodu. Lekarze zabrali Amy do szpitala, a reszta wsiadła zaraz za nami do auta. Spokojnie odjechaliśmy z miejsca zdarzenia. Ale nie pojechaliśmy jeszcze do domu. Liam odwiózł chłopaków do willi, a ja i on udaliśmy się do przychodni ponieważ mój narzeczony strasznie martwił się o dziecko. Chciał sprawdzić czy wszystko z nim okey i no i ze mną. Czułam się świetnie jak na przeżycie tego wszytkiego, ale ostrożności nigdy za wiele.
-Chciłbym zarejestrować do ginekologa panią Alex Croft. - powiedział spokojnym głosem Liam do recepcjonistki. Ta skinęłą głową i w swoim opornym zeszycie zapisała moje dane i skierowała Liam'a na które piętro mamy się udać.
-Panie Payne obecnie w gabinecie jest pacjentka, a pani Alex wchodzi zaraz po niej. - uśmiechnęła się pogodnie. Liam chwycił moją dłoń i udał się na wskazane trzecie piętro. Za drzwiami gabinetu ginekologa słyszeliśmy cichą rozmowę dwojga ludzi. Wkrótce wymienili jeszcze parę zdań i smukła,wysoka kobieta wyszła z gabinetu. Ja zapukałam cicho i weszłam. Liam uparł się by wejść ze mną. Ginekolog spadał dolną partię mojego ciała i stwierdził, że jest okey, a potem zrobił usg brzucha. Nałożył na urządzonko trochę żelu i trochę na mój leciutko zaookrąglony brzuch. Na ekranie pojawił się płód, a w nim malutka istotka.
-Cóż na razie maleństwo rozwija się prawidłowo. - stwierdził. Uśmiechnęłam się mimowolnie.Wytarłam szybko i sprawnie owy żel i wstałam. Wzięłam zdjęcia z USG i wyszłam z Liam'em z gabinetu.
-A mówiłam, że wszystko dobrze. -rzuciłam ze śmiechem..
-No ale warto było sprawdzić! - odrzucił i dogonił mnie łapiąc w pasie. Wróciliśmy do auta, a ja dostałam sms'a:














Wzdrygnęłam się i spoglądać jeszcze przez sekundę na treść niedowierzałam.Co ja zrobiłam, by ktoś chciał zabić dziecko moje i Liam'a? Schowałam szybko Iphone do kieszeni i niespokojnie wierciłam się w siedzeniu. Gdy Liam zaparkował samochód na podjeździe szybko wyszłąm, zaczekałam do Niego i pierwsze co zrobiłam to wzięłam prysznic. Myślałam, że ciepła woda chociaż trochę uspokoui to co teraz czuję, ale niestety nie było tak. Z minuty na minutę myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi ze strachu. Owinęłam się czerwonym ręcznikiem i podreptałam do pokoju by się ubrać w luźne ciuchy. Założyłam lużne spodenki i koszulkę. Mimo, że Liam był w pokoju ze mną podczas gdy reszta oglądała TV na dole to czułam jakby ktoś mi się przyglądał. TO mnie ogarniało większym niepokojem.

15 komentarzy i next :D

17 komentarzy:

Szablon by S1K