-Princessa wstawaj. - zamruczał Liam nad moim uchem i przegryzł jego płatek.
-Jeszcze 5 minut, kotku. - wymruczałam i przekręciłam się na drugi bok.
-Nie ma spania dłużej niż ja. Wstawaj misiek jest 21. - szepnął i dotknął mojego ramienia.
-Już?! - źrenice moje rozszerzyły się, a głowa podniosła i siedziałam w pozycji siedzącej. Brunet parsknął śmiechem. - Gdzie wszyscy?
-Poszli niedawno na imprezę. Zaraz do nich dołączymy, bo Louis napisał że mają niespodziankę. - stwierdził.
-Ach Lou. Ten powalony pasiasty idiota? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Aha.
-TO mam się spodziewać czego bardzo erotycznego czy mniej? - znów zapytałam.
-A ja wiem?
-No nie wiem, ale znając tego szaleńca i jeszcze Hazzę to nigdy nic nie wiadomo. - posłałam mu zawadiackie spojrzenie z uśmiechem i niechętnie wyszłam z wyrka. Payne zlustrował mnie wzrokiem gdy zaczęłam manewrować po pokoju w jego szortach i bluzce. Zaczynałam nosić jego ciuchy, gdy moje nie zakrywały praktycznie zaokrąglonego już brzucha.
-Mówiłem ci kiedyś że w moich ubraniach wyglądasz bardziej seksownie? - zapytał uwodzicielsko.
-Hmmm z tysiąc razy na pewno. - stwierdziłam, a palec przyłożyłam do kącika ust w zamyśleniu.
***
- No i co ja mam się ubrać? - zapytałam Liam'a który był już ubrany do wyjścia. Miał na sobie białą koszulkę z nadrukiem i czarne rurki, oraz białe conversy, a ja stałam na środku sypialni pół naga i nie wiedziałam co założyć.
-Dla mnie równie dobrze możesz iść w tym. - zlustrował mnie wzrokiem. Spoglądnął na moją czarną, koronkową bieliznę i zagwizdał.
-Zboczuh. - stwierdziłam i rzuciłam w niego poduszką.Gdy białe pierze uderzyło go w twarz to podniósł je z podłogi i znów rzucił na łóżko.
-Ale ja mówiłem poważnie. - jęknął.
-Tak serio,serio? Nie żartuj. - mruknęłam i puściłam do niego oczko. Odwróciłam się tyłem, by znów zacząć grzebać w szafie. Brunet niespodziewanie podszedł do mnie, a jego ciepły oddech pochłonął mój nagi kark. Jego dłoń klasnęła w jeden pośladek.
-Panie Liam'ie James'ie Payne! TY cholerny zboczuhu pierwszej kategorii!Chłopcy będą cię dziś z podłogi zbierać jak mi nie pomożesz. - krzyknęłam pod wpływem impulsu. Brunet mruczał coś pod nosem, ale zaśmiał się i podszedł do szafy pewnym krokiem i wyjął z niej szeroką, ale zajebistą białą sukienkę od kolan.
-Zapomniałaś, że dał ci ją Lou gdy ci się oświadczyłem, a wcześniej dowiedzieli się, że jesteś w ciąży? Czas to wykorzystać. Zakładaj. - polecił. gdy kreacja już leżała na mnie jak ulał a jednocześnie zakrywała mój brzuch, Payne zapiął zameczek z tyłu i byliśmy gotowi.
-Buty moja panno. - napomniał. Westchnęłam i szybko założyłam białe szpilki. Chwyciłam go pod ramię i wyszliśmy z domu podążając ku klubowi.
***
Tłum spoconych i nawalonych ludzi tańczących w rytm muzyki obrzydzało mnie gdy czułam zapachy mieszanego alkoholu. W całym tym tłumie zgubiłam gdzieś Liam'a i całą resztę. Niepewnie przechodziłam przez niewielkie szparki szukając ukochanego. Na próżne. Gdy nagle czyjaś męska i silna dłoń zacisnęła uścisk na moim nadgarstku i pociągnęła mnie ku sobie.
-Zostaw mnie! - krzyczałam do nieznanej mi osoby. Nie był to Payne tylko jakiś niższy od niego szczeniak, który nieźle był nawalony i bił od niego odór wódki i piwa. Niestety moje wrzaski zostały niedosłyszane podczas gdy ostra i głośna muzyka waliła z głośników
-Chodź mała zabawimy się. - żachnął.
-Mała to może być twoja pała.Spierdalaj! - wydarłam się nieco głośniej. Ten zaśmiał się szyderczo.
-Ostra..Lubie takie. - stwierdził i zaczął ciągnąć mnie w kierunku schodów.
-Liam!!! - krzyknęłam z całych sił. Nie pojawił się.
-Zamknij się! - warknął chłopak.
-Liam! - krzyknęłam po raz ostatni.
***
-Zostaw ją. - usłyszałam ostry głos bruneta. -Alex chodź do mnie.
Spróbowałam się wyrwać, ale uścisk anie trochę zelżał. Zaczęłam się szarpać z chłopakiem.Payne podszedł do owego mężczyzny, a dłonie zacisnął w pięść. Wkrótce chłopak dostał strzała w policzek, a z nosa poleciała krew. Zachwiał się, ale nie puścił mnie. Liam walnął jeszcze raz. Facet poleciał na podłogę, a Li zaczął go okładać, że ten ledwo co nabierał tchu.
-Liam zostaw go już, proszę. - dotknęłam mojego ramienia. O dziwo, posłuchał. Chwycił moją dłoń i wyszedł ze mną z klubu.
-A co z resztą?
-Dadzą radę. - mruknął.
-Liam, spójrz! - odwróciłam się i palcem pokazałam na postać wychodzącą z klubu. Tą twarz znałam równie dobrze. Jason.
-Czego ty chcesz? - warknął Liam. Potarłam dłonią jego nadgarstek. Wyczułam na nim zakrzepniętą krew od ciosów. Chłopak zbliżył się.
-Ona jest moja, pamiętasz? -rzucił. Wtedy dłonią potarłam kark, gdzie miałam bliznę po tamtejszym wieczorze. Gdy jego kumple trzymali mnie, a on nożem wyrywał mi napis"Jesteś moja".
-Nie ta liga, Jason. - stwierdziłam. Szatyn schował rękę do kieszeni, a po chwili wyjął z pistoletem o kalibrze 45. Liam osłonił mnie swoim ciałem, gdy Jason miał pociągnąć za spust.
-Liam, nie!- w tym momencie wyskoczyłam przed niego.
Padł strzał.
A moja dłoń sięgnęła do góry, potem opadła tak jak reszta mojego ciała. Szpilki po raz ostatni zadudniły o asfalt, gdy pozostałam w bezruchu.
- Zapłacisz mi za to. - warknął Payne i zbliżył się od mężczyzny.
Kolejny strzał...
Jego ciało również zaznało dna, a sprawca zniknął.
Jak duch...
Dwa naboje nas dwoje, to koniec...
****
Ta dam!
Niedługo pojawi się kolejny rozdział drugiej zapowiedzi "LOVE FOREVER FUCKING HURTS"
-Jeszcze 5 minut, kotku. - wymruczałam i przekręciłam się na drugi bok.
-Nie ma spania dłużej niż ja. Wstawaj misiek jest 21. - szepnął i dotknął mojego ramienia.
-Już?! - źrenice moje rozszerzyły się, a głowa podniosła i siedziałam w pozycji siedzącej. Brunet parsknął śmiechem. - Gdzie wszyscy?
-Poszli niedawno na imprezę. Zaraz do nich dołączymy, bo Louis napisał że mają niespodziankę. - stwierdził.
-Ach Lou. Ten powalony pasiasty idiota? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Aha.
-TO mam się spodziewać czego bardzo erotycznego czy mniej? - znów zapytałam.
-A ja wiem?
-No nie wiem, ale znając tego szaleńca i jeszcze Hazzę to nigdy nic nie wiadomo. - posłałam mu zawadiackie spojrzenie z uśmiechem i niechętnie wyszłam z wyrka. Payne zlustrował mnie wzrokiem gdy zaczęłam manewrować po pokoju w jego szortach i bluzce. Zaczynałam nosić jego ciuchy, gdy moje nie zakrywały praktycznie zaokrąglonego już brzucha.
-Mówiłem ci kiedyś że w moich ubraniach wyglądasz bardziej seksownie? - zapytał uwodzicielsko.
-Hmmm z tysiąc razy na pewno. - stwierdziłam, a palec przyłożyłam do kącika ust w zamyśleniu.
***
- No i co ja mam się ubrać? - zapytałam Liam'a który był już ubrany do wyjścia. Miał na sobie białą koszulkę z nadrukiem i czarne rurki, oraz białe conversy, a ja stałam na środku sypialni pół naga i nie wiedziałam co założyć.
-Dla mnie równie dobrze możesz iść w tym. - zlustrował mnie wzrokiem. Spoglądnął na moją czarną, koronkową bieliznę i zagwizdał.
-Zboczuh. - stwierdziłam i rzuciłam w niego poduszką.Gdy białe pierze uderzyło go w twarz to podniósł je z podłogi i znów rzucił na łóżko.
-Ale ja mówiłem poważnie. - jęknął.
-Tak serio,serio? Nie żartuj. - mruknęłam i puściłam do niego oczko. Odwróciłam się tyłem, by znów zacząć grzebać w szafie. Brunet niespodziewanie podszedł do mnie, a jego ciepły oddech pochłonął mój nagi kark. Jego dłoń klasnęła w jeden pośladek.
-Panie Liam'ie James'ie Payne! TY cholerny zboczuhu pierwszej kategorii!Chłopcy będą cię dziś z podłogi zbierać jak mi nie pomożesz. - krzyknęłam pod wpływem impulsu. Brunet mruczał coś pod nosem, ale zaśmiał się i podszedł do szafy pewnym krokiem i wyjął z niej szeroką, ale zajebistą białą sukienkę od kolan.
-Zapomniałaś, że dał ci ją Lou gdy ci się oświadczyłem, a wcześniej dowiedzieli się, że jesteś w ciąży? Czas to wykorzystać. Zakładaj. - polecił. gdy kreacja już leżała na mnie jak ulał a jednocześnie zakrywała mój brzuch, Payne zapiął zameczek z tyłu i byliśmy gotowi.
-Buty moja panno. - napomniał. Westchnęłam i szybko założyłam białe szpilki. Chwyciłam go pod ramię i wyszliśmy z domu podążając ku klubowi.
***
Tłum spoconych i nawalonych ludzi tańczących w rytm muzyki obrzydzało mnie gdy czułam zapachy mieszanego alkoholu. W całym tym tłumie zgubiłam gdzieś Liam'a i całą resztę. Niepewnie przechodziłam przez niewielkie szparki szukając ukochanego. Na próżne. Gdy nagle czyjaś męska i silna dłoń zacisnęła uścisk na moim nadgarstku i pociągnęła mnie ku sobie.
-Zostaw mnie! - krzyczałam do nieznanej mi osoby. Nie był to Payne tylko jakiś niższy od niego szczeniak, który nieźle był nawalony i bił od niego odór wódki i piwa. Niestety moje wrzaski zostały niedosłyszane podczas gdy ostra i głośna muzyka waliła z głośników
-Chodź mała zabawimy się. - żachnął.
-Mała to może być twoja pała.Spierdalaj! - wydarłam się nieco głośniej. Ten zaśmiał się szyderczo.
-Ostra..Lubie takie. - stwierdził i zaczął ciągnąć mnie w kierunku schodów.
-Liam!!! - krzyknęłam z całych sił. Nie pojawił się.
-Zamknij się! - warknął chłopak.
-Liam! - krzyknęłam po raz ostatni.
***
-Zostaw ją. - usłyszałam ostry głos bruneta. -Alex chodź do mnie.
Spróbowałam się wyrwać, ale uścisk anie trochę zelżał. Zaczęłam się szarpać z chłopakiem.Payne podszedł do owego mężczyzny, a dłonie zacisnął w pięść. Wkrótce chłopak dostał strzała w policzek, a z nosa poleciała krew. Zachwiał się, ale nie puścił mnie. Liam walnął jeszcze raz. Facet poleciał na podłogę, a Li zaczął go okładać, że ten ledwo co nabierał tchu.
-Liam zostaw go już, proszę. - dotknęłam mojego ramienia. O dziwo, posłuchał. Chwycił moją dłoń i wyszedł ze mną z klubu.
-A co z resztą?
-Dadzą radę. - mruknął.
-Liam, spójrz! - odwróciłam się i palcem pokazałam na postać wychodzącą z klubu. Tą twarz znałam równie dobrze. Jason.
-Czego ty chcesz? - warknął Liam. Potarłam dłonią jego nadgarstek. Wyczułam na nim zakrzepniętą krew od ciosów. Chłopak zbliżył się.
-Ona jest moja, pamiętasz? -rzucił. Wtedy dłonią potarłam kark, gdzie miałam bliznę po tamtejszym wieczorze. Gdy jego kumple trzymali mnie, a on nożem wyrywał mi napis"Jesteś moja".
-Nie ta liga, Jason. - stwierdziłam. Szatyn schował rękę do kieszeni, a po chwili wyjął z pistoletem o kalibrze 45. Liam osłonił mnie swoim ciałem, gdy Jason miał pociągnąć za spust.
-Liam, nie!- w tym momencie wyskoczyłam przed niego.
Padł strzał.
A moja dłoń sięgnęła do góry, potem opadła tak jak reszta mojego ciała. Szpilki po raz ostatni zadudniły o asfalt, gdy pozostałam w bezruchu.
- Zapłacisz mi za to. - warknął Payne i zbliżył się od mężczyzny.
Kolejny strzał...
Jego ciało również zaznało dna, a sprawca zniknął.
Jak duch...
Dwa naboje nas dwoje, to koniec...
****
Ta dam!
Niedługo pojawi się kolejny rozdział drugiej zapowiedzi "LOVE FOREVER FUCKING HURTS"
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniały :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Cudowny ^^
OdpowiedzUsuńEj bo nie zrozumiałam... oni nie żyja? To konkec opowiadania?
OdpowiedzUsuńNie zostali ranni.Jeszcze będzie druga część. Mam zamiar to rozpisać na powyżej 60 rozdziałów :)
UsuńTo dobrz.... już się bałam że koniec opowiadania:)
UsuńKiedy kolejne rozdziały ? Wciągnęło mnie opowiadanie ;)
Usuńdzisiaj wstawię 2 część :)
OdpowiedzUsuń