Jakiś czas później
***Liam***
Jestem tutaj w domu. Z Alex. Co prawda w naszym domu jest pielęgniarka i czuwa nad nią tak jak ja, ale cieszę się.
Że najwspanialsza osoba w moim życiu jest obok mnie. Bezpieczna.Tak jak nasze już sześciomiesięczne dziecko. Owoc naszej miłości.
Ona uśmiecha się, ale czuję że coś jest nie tak. Ma strach w oczach gdy odbiera sms'a za każdym razem. Jakby ktoś jej groził. Tylko czemu mi nic nie mówi? Przecież wie, że jej pomogę, obronię ją. Będę wtedy, zawsze gdy innych nie będzie w pobliżu.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę. - odkrzyknąłem w stronę Alex.
-Dobrze. - powiedziała cicho.
Otworzyłem drzwi, a tam Lou i Amy, Niall, Zayn, Harry. Moi przyjaciele. Zaprosiłem ich do środka.
-I jak z nią? - zapytała dziewczyna.
-Przecież żyję,Am więc nie mów jakby mnie nie było. - nagle pojawiła się Alex, która była podpierana przez pielęgniarkę.
-Alex no miałaś kotek leżeć. Zero ruchu, pamiętasz? - powiedziałem władczo i podniosłem ją.
-Tak tak bo inaczej wrócę do szpitala. - mruknęła niezadowolona, ale posadziłem ją z powrotem na łóżku w salonie, a pielęgniarka uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
-Tak wiem, że jest uparta. - uśmiechnąłem się również.
-Ej no Liam! - Alex szturchnęła mnie w nogę.
-No co "Ej" taka prawda. - pocałowałem ją w czoło i wróciłem do kuchni by przygotować kolację dla wszystkich.
***
Siedliśmy wszyscy przy stole, po mojej prawej siedzi Alex i pielęgniarka, a po lewej, Zayn Harry i Louis z Amy. Wyglądaliśmy jak rodzina. Rodzinka, której mi brakowało.
*** Parę tygodni później***
Alex marniała. I dobijało ją jeszcze te przerażenie w oczach jak odczytywała te sms'y. Co ja mam robić?
-Alex co jest? - zapytałem jej. Wiedziałem, że się waha, ale powiedziała mi.
-Dostaję pewne sms'y od numeru zastrzeżonego. - pokazała mi kilka wiadomości.
-Jak długo?
-Już jakiś czas. - kolejne westchnięcie.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś?
-Bo on wtedy ponownie mnie skrzywdzi.
-Nie pozwolę na To. - chwyciłem jej dłoń.
-Panno Alex lekarstwa. - powiedziała nasza pielęgniarka Susy. Alex posłusznie wzięła kilka tabletek. Ale mimo to wciąż wyglądała marnie.
Znów zbladła i zamknęła oczy.
-Alex? Alex! - krzyknąłem i podniosłem ją. Wnet w pomieszczeniu zjawił się Harry. - Jak ty tu?
-Nieważne jedziemy do szpitala bierz ją! - warknął. Podniosłem dziewczynę.
-Jadę z wami. Będę pilnowała by jej stan się nie pogorszył. - rzuciła Susy.
***
Siedzę wraz z pielęgniarką i Alex na tyle, a Harry jedzie ponad 90 k/m omijając ciężarówki i wyprzedzając inne pojazdy.
-Jesteśmy. - mruknął i wysiadł, a ja z Susy i Alex zaraz po nim. Biegłem do szpitala z nią na rękach.
-Lekarz!Lekarz! - wrzeszczałem na cały głos. Wtedy ten co dał mi ukochaną pod opiekę podbiegł do nas. -Ratujcie ją. - rzekłem.
-Nic się nie da zrobić. Ona umiera. - powiedział w ogóle nie przejęty.
-Harry zamów samolot prywatny do Miami. Uratują ją, tam się pobierzemy. Niech reszta do nas jutro doleci. - warknąłem. - A pan. - zwróciłem się do lekarza. - Idź pan do diabła. Jest pan lekarzem i powinien ją pan ratować, ale chyba panu w głowie tylko romanse z pielęgniarkami. - mruknąłem i odsunąłem się wracając do samochodu.
-Panie Payne, stan się pogarsza. Kiedy będzie samolot? - zapytała mnie Susy.
-Za pięć minut. - oznajmił nagle Harry
***
I jak rozdział?
Jesteście gotowi by pożegnać naszą Alex? Czy też nie?
Czytajcie a się dowiecie! :*
***Liam***
Jestem tutaj w domu. Z Alex. Co prawda w naszym domu jest pielęgniarka i czuwa nad nią tak jak ja, ale cieszę się.
Że najwspanialsza osoba w moim życiu jest obok mnie. Bezpieczna.Tak jak nasze już sześciomiesięczne dziecko. Owoc naszej miłości.
Ona uśmiecha się, ale czuję że coś jest nie tak. Ma strach w oczach gdy odbiera sms'a za każdym razem. Jakby ktoś jej groził. Tylko czemu mi nic nie mówi? Przecież wie, że jej pomogę, obronię ją. Będę wtedy, zawsze gdy innych nie będzie w pobliżu.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę. - odkrzyknąłem w stronę Alex.
-Dobrze. - powiedziała cicho.
Otworzyłem drzwi, a tam Lou i Amy, Niall, Zayn, Harry. Moi przyjaciele. Zaprosiłem ich do środka.
-I jak z nią? - zapytała dziewczyna.
-Przecież żyję,Am więc nie mów jakby mnie nie było. - nagle pojawiła się Alex, która była podpierana przez pielęgniarkę.
-Alex no miałaś kotek leżeć. Zero ruchu, pamiętasz? - powiedziałem władczo i podniosłem ją.
-Tak tak bo inaczej wrócę do szpitala. - mruknęła niezadowolona, ale posadziłem ją z powrotem na łóżku w salonie, a pielęgniarka uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
-Tak wiem, że jest uparta. - uśmiechnąłem się również.
-Ej no Liam! - Alex szturchnęła mnie w nogę.
-No co "Ej" taka prawda. - pocałowałem ją w czoło i wróciłem do kuchni by przygotować kolację dla wszystkich.
***
Siedliśmy wszyscy przy stole, po mojej prawej siedzi Alex i pielęgniarka, a po lewej, Zayn Harry i Louis z Amy. Wyglądaliśmy jak rodzina. Rodzinka, której mi brakowało.
*** Parę tygodni później***
Alex marniała. I dobijało ją jeszcze te przerażenie w oczach jak odczytywała te sms'y. Co ja mam robić?
-Alex co jest? - zapytałem jej. Wiedziałem, że się waha, ale powiedziała mi.
-Dostaję pewne sms'y od numeru zastrzeżonego. - pokazała mi kilka wiadomości.
-Jak długo?
-Już jakiś czas. - kolejne westchnięcie.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś?
-Bo on wtedy ponownie mnie skrzywdzi.
-Nie pozwolę na To. - chwyciłem jej dłoń.
-Panno Alex lekarstwa. - powiedziała nasza pielęgniarka Susy. Alex posłusznie wzięła kilka tabletek. Ale mimo to wciąż wyglądała marnie.
Znów zbladła i zamknęła oczy.
-Alex? Alex! - krzyknąłem i podniosłem ją. Wnet w pomieszczeniu zjawił się Harry. - Jak ty tu?
-Nieważne jedziemy do szpitala bierz ją! - warknął. Podniosłem dziewczynę.
-Jadę z wami. Będę pilnowała by jej stan się nie pogorszył. - rzuciła Susy.
***
Siedzę wraz z pielęgniarką i Alex na tyle, a Harry jedzie ponad 90 k/m omijając ciężarówki i wyprzedzając inne pojazdy.
-Jesteśmy. - mruknął i wysiadł, a ja z Susy i Alex zaraz po nim. Biegłem do szpitala z nią na rękach.
-Lekarz!Lekarz! - wrzeszczałem na cały głos. Wtedy ten co dał mi ukochaną pod opiekę podbiegł do nas. -Ratujcie ją. - rzekłem.
-Nic się nie da zrobić. Ona umiera. - powiedział w ogóle nie przejęty.
-Harry zamów samolot prywatny do Miami. Uratują ją, tam się pobierzemy. Niech reszta do nas jutro doleci. - warknąłem. - A pan. - zwróciłem się do lekarza. - Idź pan do diabła. Jest pan lekarzem i powinien ją pan ratować, ale chyba panu w głowie tylko romanse z pielęgniarkami. - mruknąłem i odsunąłem się wracając do samochodu.
-Panie Payne, stan się pogarsza. Kiedy będzie samolot? - zapytała mnie Susy.
-Za pięć minut. - oznajmił nagle Harry
***
I jak rozdział?
Jesteście gotowi by pożegnać naszą Alex? Czy też nie?
Czytajcie a się dowiecie! :*
OMG! Pisz dalej już się nie mogę doczekć!!!
OdpowiedzUsuńBoskie ! Nie mogę doczekać się następnej notki . Czekam ;*
OdpowiedzUsuńSuper. Alex nie może odejść. Czekam nn i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńsuuper!!! wybacz, że nie komentowałam ale nie miałam kiedy, bo korzystałam z wakacji i prawie wgl. przez 2 miesiące nie korzystałam z laptopa xD weny życzę :* /Oliwia Horan ♥♥♥
OdpowiedzUsuńSory za spam, jeśli nie chcesz wejść po prostu usuń mój komentarz. No bo kto lubi spam?
OdpowiedzUsuńTreść:
Siedemnastoletnia Daisy ma powody do radości: właśnie zdała egzaminy, a Will, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią.
Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Daisy spotyka Harry'ego – uwięzionego pomiędzy życiem a śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Daisy zaczyna wątpić, czy Harry mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany…
Adres: http://love-comes-with-time-story.blogspot.com
Pozdrawiam :)
kiedy będzie następny rozdział??
OdpowiedzUsuń