*Następnego dnia*
Nadszedł ten upragniony dzień. Nie ruszałam się wczoraj z łóżka cały czas, by dzisiaj wstać silniejsza i stanąć przed ołtarzem mówiąc "Tak". To najpiękniejszy dzień w moim życiu.Nim ja i Liam się obejrzeliśmy był już to 7 miesiąc ciąży i jak dalej będzie się maleństwo prawidłowo rozwijać to na 17 sierpnia dzidziuś przyjdzie na świat, a ja zostanę matką.
***
-Alex chodź do fryzjera, bo nie zdążymy na przymiarkę! - wywrzeszczała mi z salonu Amy. Miała rację.Siedziałam przed lustrem rozmarzona myślami gdzie indziej, a za 10 minut mamy być u fryzjera, a potem pojechać na przymiarkę sukni ślubnej. Liam wynajął stylistów dla mnie by pomogli Amy mnie przygotować. O godzinie 12 stanę z nim na ślubny kobiercu!Do tej pory nie mogę w to uwierzyć.
Zabrałam ze sobą tylko telefon i zbiegłam po schodach. Amy chwyciła mnie za rękę i wsiadłyśmy do samochodu Josh'a, kumpla chłopaków, który miał na razie robić za naszego szofera. Zawiózł nas do salonu fryzjerskiego i zaczekał w samochodzie.
Gdy usiadłam na krześle, stylistka wzięła mnie w swoje ręce. Co chwila włosy psikała mi różnymi lakierami, ,smarowała żelami, a palcami później odgarnęła jedną część i włosów i zakręciła na nim loczki. Z drugą częścią zrobiła to samo, a potem z wszystkiego spięła koka, a niektóre kosmyki włosów opadały mi na twarz.
-Wyglądasz cudownie! - zapiszczała Amy.Uśmiechnęłam się.Musiałam wyglądać cudownie, bo dzisiejszy dzień miał być magiczny.
***
Potem Josh zawiózł nas do stylistów. Na wieszaku była już moja suknia ślubna, którą już zachwyciła się gdy tylko ją zobaczyłam. Zayn i Liam mieli gust muszę przyznać.Jeden ze stylistów ściągnął kreację i przy pomocy innych nałożyli ją na mnie, gdy tylko rozebrałam się do bielizny. W pasie zawiązali mi dużą białą kokardę, a gdy dali mi podwiązkę założyłam ją i uśmiechnęłam się do siebie.
-Na ślubie będzie ubaw. - rzekłam do Amy.
-Nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak Liam męczy się z podwiązką. - zachichotała moja przyjaciółką.
Nim się obejrzałyśmy wielkimi krokami nadchodziła godzina 12. Josh szybko wskoczył w garnitur i czekał, aż ja i Amy chwycimy bukiety z frezji i pojedziemy na ceremonię.
***
-Josh gdzie my jedziemy? Minąłeś kościół? - zapytałam chłopaka. On i Amy tylko zaśmiali się.
-Liam wymyślił inne miejsce ceremonii.Dużo lepsze, ale to niespodzianka. - odpowiedział. Westchnęłam głęboko i siedziałam cicho do końca drogi.
-Już jesteśmy, księżniczko. - oznajmiła Amy. Wysiadłam szybko z auta.
To było molo. Piękne morze przed nami. Widzę Liam'a, który się do mnie uśmiecha. Jego spojrzenie, sposób mówienia i wszystko co z nim związane spowodowało, że ja się uśmiechał. Josh chwycił mnie za rękę, a Amy pognała na miejsce obok Louis'a, którzy byli naszymi świadkami. Chłopak prowadził mnie do Liam'a. Nie było dużo ludzi, ale wtedy zauważyłam kogoś. Moją rodzinę. Mamę,tatę i moją malutką siostrzyczkę, która miała dopiero kilka miesięcy.Była też rodzina Liam'a i reszty zespołu, był też ich ochroniarz Paul, Simon...Wszyscy których znamy. W moich oczach zakręciły się łzy, ale powstrzymałam je.
Wreszcie dotarłam do Niego. Chwycił moją dłoń, a ja podeszłam do niego jeszcze kilka kroków by stanąć równo z nim. Patrzyłam z zahipnotyzowaniem w jego czekoladowe oczy, gdy wypowiadał przysięgę. Ja zrobiłam to zaraz po nim. Szło gładko i szybko, bo wiedziałam z kim chcę spędzić resztę życia. To z nim chciałam się zestarzeć i zobaczyć jak jeszcze dorastają nasze wnuki. Teraz to był mój cel.
-Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować. - powiedział ksiądz. Nie czekałam tylko wpiłam się w jego usta z pożądaniem, a za nami biły donośne brawa. Ściskając bukiet frezji, zamknęłam oczy i rzuciłam go w tłum.
Złapał go...
Harry.
-To czas na imprezę, pani Payne? - uśmiechnął się do mnie Liam.
-Jak sobie mój mąż życzy. - uśmiechnęłam się i dałam mu jeszcze jednego całusa.
Przywitałam się z rodziną i zaprosiłam ich na przyjęcie, a potem wsiadłam z Liam'em od czarnej limuzyny i pojechaliśmy na imprezę.
To była druga część najlepszego dnia, bo wiedziałam że będzie ciężko mu zdjąć podwiązkę i że będzie dużo zabawy, ale jedyny był tego minus,że nie mogłam pić. Życie dziecka było dla mnie ważniejsze od wódki.
Bo wódkę i tak wyrzygam z pewnością, a dziecko umrze...
Nadszedł ten upragniony dzień. Nie ruszałam się wczoraj z łóżka cały czas, by dzisiaj wstać silniejsza i stanąć przed ołtarzem mówiąc "Tak". To najpiękniejszy dzień w moim życiu.Nim ja i Liam się obejrzeliśmy był już to 7 miesiąc ciąży i jak dalej będzie się maleństwo prawidłowo rozwijać to na 17 sierpnia dzidziuś przyjdzie na świat, a ja zostanę matką.
***
-Alex chodź do fryzjera, bo nie zdążymy na przymiarkę! - wywrzeszczała mi z salonu Amy. Miała rację.Siedziałam przed lustrem rozmarzona myślami gdzie indziej, a za 10 minut mamy być u fryzjera, a potem pojechać na przymiarkę sukni ślubnej. Liam wynajął stylistów dla mnie by pomogli Amy mnie przygotować. O godzinie 12 stanę z nim na ślubny kobiercu!Do tej pory nie mogę w to uwierzyć.
Zabrałam ze sobą tylko telefon i zbiegłam po schodach. Amy chwyciła mnie za rękę i wsiadłyśmy do samochodu Josh'a, kumpla chłopaków, który miał na razie robić za naszego szofera. Zawiózł nas do salonu fryzjerskiego i zaczekał w samochodzie.
Gdy usiadłam na krześle, stylistka wzięła mnie w swoje ręce. Co chwila włosy psikała mi różnymi lakierami, ,smarowała żelami, a palcami później odgarnęła jedną część i włosów i zakręciła na nim loczki. Z drugą częścią zrobiła to samo, a potem z wszystkiego spięła koka, a niektóre kosmyki włosów opadały mi na twarz.
-Wyglądasz cudownie! - zapiszczała Amy.Uśmiechnęłam się.Musiałam wyglądać cudownie, bo dzisiejszy dzień miał być magiczny.
***
Potem Josh zawiózł nas do stylistów. Na wieszaku była już moja suknia ślubna, którą już zachwyciła się gdy tylko ją zobaczyłam. Zayn i Liam mieli gust muszę przyznać.Jeden ze stylistów ściągnął kreację i przy pomocy innych nałożyli ją na mnie, gdy tylko rozebrałam się do bielizny. W pasie zawiązali mi dużą białą kokardę, a gdy dali mi podwiązkę założyłam ją i uśmiechnęłam się do siebie.
-Na ślubie będzie ubaw. - rzekłam do Amy.
-Nie mogę się doczekać, by zobaczyć jak Liam męczy się z podwiązką. - zachichotała moja przyjaciółką.
Nim się obejrzałyśmy wielkimi krokami nadchodziła godzina 12. Josh szybko wskoczył w garnitur i czekał, aż ja i Amy chwycimy bukiety z frezji i pojedziemy na ceremonię.
***
-Josh gdzie my jedziemy? Minąłeś kościół? - zapytałam chłopaka. On i Amy tylko zaśmiali się.
-Liam wymyślił inne miejsce ceremonii.Dużo lepsze, ale to niespodzianka. - odpowiedział. Westchnęłam głęboko i siedziałam cicho do końca drogi.
-Już jesteśmy, księżniczko. - oznajmiła Amy. Wysiadłam szybko z auta.
To było molo. Piękne morze przed nami. Widzę Liam'a, który się do mnie uśmiecha. Jego spojrzenie, sposób mówienia i wszystko co z nim związane spowodowało, że ja się uśmiechał. Josh chwycił mnie za rękę, a Amy pognała na miejsce obok Louis'a, którzy byli naszymi świadkami. Chłopak prowadził mnie do Liam'a. Nie było dużo ludzi, ale wtedy zauważyłam kogoś. Moją rodzinę. Mamę,tatę i moją malutką siostrzyczkę, która miała dopiero kilka miesięcy.Była też rodzina Liam'a i reszty zespołu, był też ich ochroniarz Paul, Simon...Wszyscy których znamy. W moich oczach zakręciły się łzy, ale powstrzymałam je.
Wreszcie dotarłam do Niego. Chwycił moją dłoń, a ja podeszłam do niego jeszcze kilka kroków by stanąć równo z nim. Patrzyłam z zahipnotyzowaniem w jego czekoladowe oczy, gdy wypowiadał przysięgę. Ja zrobiłam to zaraz po nim. Szło gładko i szybko, bo wiedziałam z kim chcę spędzić resztę życia. To z nim chciałam się zestarzeć i zobaczyć jak jeszcze dorastają nasze wnuki. Teraz to był mój cel.
-Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować. - powiedział ksiądz. Nie czekałam tylko wpiłam się w jego usta z pożądaniem, a za nami biły donośne brawa. Ściskając bukiet frezji, zamknęłam oczy i rzuciłam go w tłum.
Złapał go...
Harry.
-To czas na imprezę, pani Payne? - uśmiechnął się do mnie Liam.
-Jak sobie mój mąż życzy. - uśmiechnęłam się i dałam mu jeszcze jednego całusa.
Przywitałam się z rodziną i zaprosiłam ich na przyjęcie, a potem wsiadłam z Liam'em od czarnej limuzyny i pojechaliśmy na imprezę.
To była druga część najlepszego dnia, bo wiedziałam że będzie ciężko mu zdjąć podwiązkę i że będzie dużo zabawy, ale jedyny był tego minus,że nie mogłam pić. Życie dziecka było dla mnie ważniejsze od wódki.
Bo wódkę i tak wyrzygam z pewnością, a dziecko umrze...