wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 33


-Liam to nie twoja wina, nie mów tak. - wyszeptał Zayn i po do pomieszczenia wszedł Harry a za nim Niall.
-Jak nie ja tak? Powinienem ją ochronić! Stanąć w jej obronie nie pozwolić by to się stało! - mówił głośniej ostatkami sił. 
-Nie przemęczaj się, jesteś po operacji. -upomniał go Harry.
-Nic nie muszę robić. Muszę ją zobaczyć. - wyszeptał. 
-Liam... zaczął Horan myśląc, że przyjaciel posłucha.
-Nie Niall.Tym razem nie mogę po prostu tego zostawić. Kocham ją, chcę ją zobaczyć. Nawet jeśli nie odezwie się lub nigdy na mnie nie spojrzy ja muszę ją zobaczyć. - trzymał się swojego zdania. Niall rozłożył ręce.
-Jeśli oni się zgodzą to proszę bardzo, ja nie dam rady nikogo przekonywać. - mruknął. 
-Ja to samo. - mruknął Harry. Louis zgromił go wzrokiem. - No co?
-Nie pomagasz. - powiedział Tommo.
-Liam do cholery miałeś operację i nie powinieneś się teraz szwendać po szpitalu! - warknął Zayn.
-Co wy wszyscy w zmowie? Niedługo nawet moje dziecko w brzuchu będzie przeciw mnie. A teraz albo jej nie zobaczę, poradzę sobie sam. - powiedział stanowczo Liam i zaczął podnosić się ze szpitalnego łóżka. 
-Dobra zaczekaj chwilę.  -poinformował Zayn
-Nie mam zamiaru czekać na lekarza. Łatwo was przejrzeć. - wysapał.
-Dobra Zayn.Na trzy. - powiedział Tommo i wraz z Malik'en chwycili Payne'a pod boki.  -Raz...Dwa...TRZY! - ogłosił i oboje podnieśli kolegę tak, że ten nawet nie pisnął z bólu. Pomogli mu stanąć na nogach, ale on sam nie był w stanie stać o własnych siłach więc idąc w stronę sali Alex podpierał się na przyjacielach. A z tyłu krok w krok podążał Harry z Niall'em. 

***
-Jaka ona bezbronna. - wyszeptał patrząc przez szklaną szybę. W sali była Alex. Leżała bezładnie na łóżku a jej włosy były potargane i ułożone w nieładzie. Spojrzał na tabliczkę gdzie były przypisane dyżury. 
"Mrs.Alex Croft"
"Pacjentka oddziału chirurgii zaawansowanej"
"Uszkodzenia wewnętrzne,zagrożona ciąża 
oraz liczne obrażenia spowodowane upadkiem"
"Wymagana pilna opieka" 

Czytając to Liam coraz bardziej bladł na twarzy, ale zachował zimną krew. Powiedział sobie w duchu, że jak tylko się wybudzi to zapłaci nie wiadomo ile dla szpitala i pielęgniarek by tylko miała opiekę i była we własnym domu.Z dala od tego miejsca. Dotknął palcami szyby i przejechał po niej tak jakby miało coś zadziałać i dziewczyna wybudziła by się. Ale niestety wciąż pozostawała w bezruchu. Liam wszedł do sali nie zważając na nich i przysiadł na krzesełku obok niej. Chwycił jej dłoń i pocałował ją. Wycałował po kolei każdą kostkę, wymasował palce jakby to miało dać jej ulgę. Nagle maszyna podłączona do jej ciała zaczęła radośnie pikać. Jej serce biło. Wybudzi się. Będzie żyć. Radował się Liam, aż do sali wpadł także szczęśliwy lekarz.
-Chyba pana upartość i obecność tutaj jej pomogła. - powiedział i zaczął coś kreślić na karcie badać. Dłoń Alexsis się poruszyła...

***OCZAMI LIAM'A***
Gdy ujrzałem jak jej ręka przemknęła się o parę centymetrów wiedziałem, że do dobry znak. Nie zważając na lekarza podszedłem do niej i chwyciłem jej kruchą dłoń.Wyczuwałem jej puls, trzymając nadgarstek.Spojrzałem na jej twarz. Kąciki jej ust unosiły się i opadały wykrzywiając się w grymasie. Zaczęła się nerwowo wiercić. 
Zupełnie jak niemowlak. 
Trzymałem kurczowo jej dłoń by dodać jej jakoś otuchy. 
Jej rzęsy zatrzepotały i ujrzała rzeczywistość.
-Liam... - wysapała.
-Jestem tu kochanie. - wyszeptałam wciąż trzymając jej dłoń. 
-Dziecko... - kolejne sapnięcie.
-Panno Croft, słyszy mnie pani? - lekarz pomachał jej dłonią przed oczami chcąc skupić jej uwagę.
-Tak...-wysapała. 
-Z dzieckiem w porządku.Ciśnienie w normie. - w sali pojawiła się pielęgniarka. - Panno Jessico robimy dodatkowe badania i proszę poprosić o konsultację ginekologa, by stwierdził, czy płód nadal rozwija się prawidłowo. - lekarz uśmiechnął się na co pielęgniarka również odpowiedziała uśmiechem i opuściła salę. 
-Panie Payne, nie wiem jak ale chyba pana obecność przy niej to cud. Dawaliśmy jej niewielkie szanse. - mruknął uradowany.
-Nie wiem jak wam dziękować za uratowanie jej. -powiedziałem. - Czy jeśli wszystko będzie w porządku to mogę zabrać ją do domu?
-Ona potrzebuje specjalistycznej opieki, panie Payne. 
-Zapłacę za nadgodziny pielęgniarki kupię wam sprzęt potrzebny dla niej, wszystko
. Tylko, żebym mógł ją zabrać.
-Cóż w tak razie może pan ale niech uważa. Nadal nie może za dużo chodzić, żadnych smażonych rzeczy,odpoczynek i zero nerwów. To podstawowe warunki. A pielęgniarka będzie musiała być z nią co najmniej 24h na dobę więc wchodzi w to wyżywienie albo opłata za nadgodziny. - informował.
-Tak,tak oczywiście. - mruknąłem. 
Płacąc z góry zakupiłem u nich sprzęt i dowóz do domu, oraz pielęgniarkę którą przydzielił lekarz.Jedyne co trzeba jeszcze zrobić to poczekać na wyniki badań. 

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 32

*Przed operacją - Sala*
-Jessy skalpel. - powiedział chirurg, usuwając prawie kulę. Pielęgniarka podała mu narzędzie, a doktor sprawie wyjął kulę i położył ją na tacy. Zszył niewielką ranę u chłopaka. 
-Panie doktorze co z pacjentką Croft? - weszła do sali inna pielęgniarka.
-Wprowadźcie ją w śpiączkę. Następujące 24 godziny zdecydują czy się wybudzi. - rzekł i wyszedł z pomieszczenia. Ta skinęła głową i również zniknęła. 

***Korytarz***

-Amy nie płacz. - szeptał Louis do Amy, która sterczała pod salą gdzie właśnie operowali Alex.Dziewczyna ledwo stała na nogach ale stałą dalej mimo zmęczenia. Gdy chirurg opuścił salę wymachując kartą pacjenta w dłoni poinformował o stanie dziewczyny bliskie im osoby. Alex była w bardzo ciężkim stanie, a jej 6 miesiąc ciąży był zagrożony. 
Jednak każdy obecny w korytarzu mieli nadzieję,że wszystko będzie z nią w porządku. Strata dziecka byłaby okropnym momentem dla Alex. Załamała by się, a Liam obwiniał o wszystko siebie. 
Jedyne co im pozostało to czekać i być dobrej myśli. 

***Następny dzień***
Louis niepewnie wszedł do pomieszczenia gdzie leżał Liam. Oczy miał przymknięte, a oddech nie równy. Już nie spał. Ale gdy usłyszał, że ktoś wchodzi natychmiast otworzył oczy by spojrzeć na przybysza. Uśmiechnął się blado gdy spostrzegł że to jego najlepszy przyjaciel. 
-A gdzie reszta? - wydyszał.
-Na korytarzu. Jesteśmy tu wszyscy, nawet Amy. - wyszeptał szatyn. Liam chciał się podnieść trochę do góry, by było mu lżej rozmawiać, ale ból w okolicy podbrzusza przeszkodził mu. Westchnął ciężko.
-Co z Alex?! - wykrzyknął z całych sił. Louis zmarszczył brwi.
-Jakby to powiedzieć... -zawahał się.
-Ona musi żyć. - wyszeptał przerażony chłopak.
-Alex żyje, ale jest w śpiączce i nie wiadomo czy z tego wyjdzie. - powiedział zasmuconym trochę głosem.
-A co z dzieckiem.
-Ciąża jest zagrożona, ale lekarze robią wszystko było pod kontrolą. Z tego co wiem od Hazzy to jeśli będzie szło coś nie tak to Alex będzie miała cesarkę czego wtedy może nie przeżyć po takim wysiłku.
-Cholera same złe nowiny przynosicie. - mruknął Liam. - Ważne że żyją. 

Nagle do pomieszczenia weszli policjanci.
-Możemy? - zapytał funkcjonariusz. Za nim stał dotąd niezauważony lekarz. 
-Proszę. - powiedział Liam, a Louis opuścił salę. 
-Panie Payne w związku z wydarzeniami co miały miejsce wczoraj chcemy zapytać czy widział pan napastnika. Kto strzelał ilu ich było? - zapytał drugi mężczyzna.
-Byłą tylko jedna osoba. Nazywa się Jason Treatry. - powiedział i zmarszczył nos. 
-Zna go pan? - zapytał znów.
-To były mojej narzeczony. Nie raz próbował ją zgwałcić, porwać i inne cudostwa, ale zawsze Alex wychodziła z tego cała i zdrowa, ale teraz tak się nie stało. - powiedział chłopak i rozpłakał się.
-Proszę nie męczyć pacjenta. - rzekł wreszcie lekarz i wyprowadził funkcjonariuszy. Do pomieszczenia teraz wparował Louis i Zayn.
-Liam... - powiedział Malik widząc jak przyjaciel chowa twarz w dłoniach..
-To moja wina... - skomlał. - To moja wina...

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 31 - WSTĘP.

-Panie Payne proszę nie zamykać oczu! - krzyczała kobieta do w pół przytomnego bruneta.
-Alexsis. - wyszeptał.
-Nic proszę nie mówić, nie zamykać oczu. - mówiła kobieta.
-Szybko do karetki z nimi! - krzyczała.
Liam zamknął oczy a jego głowa machnęła się na boki gdy go wsadzili do karetki.

***Amy***
Przerzucałam kanały podczas gdy Lou i reszta poszli na imprezę. Ja siedziałam w domu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić zwłaszcza po całej akcji. W dłoni trzymałam kubek z ciepłą herbatą i popijałam chwila gorący napój. Przeglądając kanały zostawiłam na wiadomościach.
-Z ostatniej chwili! Przed klubem *** doszło do strzelaniny. Dwie osoby ranne. Kobieta o danych Alexsis Croft jest w stanie krytycznym oraz Liam Payne znany ludziom z One Direction. Stan chłopaka jest opanowany, ale do tej pory nie wiadomo czy jego narzeczona i dziecko przeżyją.  - wyplułam natychmiastowo herbatę zalewając swoje ciuchy. Wystraszona zadzwoniłam szybko do Louis'a.
-Lou, gdzie jesteś?! W wiadomościach mówili, że Li i Alex są ranni, co się stało?
-Nie wiem tak szybko wyszli z klubu zabrałem chłopaków i popędziliśmy za nimi, ale było już po wszystkim. Jestem w drodze do szpitala, ubierz się zawiozę cię. - powiedział. Szybko narzuciłam na siebie coś normalnego i wyszłam przed dom. Akurat podjechał Louis więc wspięłam się na siedzenie pasażera i zapięłam pas. W ozach chłopaka dostrzegłam łzy.
-Loui nie płacz. Będzie dobrze. - wyszeptałam i przytuliłam go.On tylko odetchnął i pojechał prostą drogą do szpitala

***Harry-szpital***
-Doktorze co z nimi? - zapytałem w pośpiechu.
-Stan pani Croft jest bardzo ciężki, ale wyjdzie z tego ale ciąża jest zagrożona.Natomiast pan Payne już jutro powinien się wybudzić. Przeszła ich ciężka operacja jak wyjmowaliśmy kule.  - spisał coś na karcie. - Przepraszam spieszę się na oddział.
-A czy można ich odwiedzić?
-Tak ale nie długo. Naprawdę przepraszam. - powiedział lekarz.
-Naturalnie. - powiedziałem i zmarszczyłem brwi.
Usiadłem obok Zayn'a i reszty i nerwowo pomyślałem: "Co teraz będzie?"

***
 So sorry że krótki, ale tak musiało to wyglądać, bo to wstęp do drugiej części :)
Komentujcie szkraby ;*

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 30 + EPILOG

-Princessa wstawaj. - zamruczał Liam nad moim uchem i przegryzł jego płatek.
-Jeszcze 5 minut, kotku. - wymruczałam i przekręciłam się na drugi bok.
-Nie ma spania dłużej niż ja. Wstawaj misiek jest 21. - szepnął i dotknął mojego ramienia.
-Już?! - źrenice moje rozszerzyły się, a głowa podniosła i siedziałam w pozycji siedzącej. Brunet parsknął śmiechem. - Gdzie wszyscy?
-Poszli niedawno na imprezę. Zaraz do nich dołączymy, bo Louis napisał że mają niespodziankę. - stwierdził.
-Ach Lou. Ten powalony pasiasty idiota? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Aha.
-TO mam się spodziewać czego bardzo erotycznego czy mniej? - znów zapytałam.
-A ja wiem?
-No nie wiem, ale znając tego szaleńca i jeszcze Hazzę to nigdy nic nie wiadomo. - posłałam mu zawadiackie spojrzenie z uśmiechem i niechętnie wyszłam z wyrka. Payne zlustrował mnie wzrokiem gdy zaczęłam manewrować po pokoju w jego szortach i bluzce. Zaczynałam nosić jego ciuchy, gdy moje nie zakrywały praktycznie zaokrąglonego już brzucha.
-Mówiłem ci kiedyś że w moich ubraniach wyglądasz bardziej seksownie? - zapytał uwodzicielsko.
-Hmmm z tysiąc razy na pewno. - stwierdziłam, a palec przyłożyłam do kącika ust w zamyśleniu.

***
- No i co ja mam się ubrać? - zapytałam Liam'a który był już ubrany do wyjścia. Miał na sobie białą koszulkę z nadrukiem i czarne rurki, oraz białe conversy, a ja stałam na środku sypialni pół naga i nie wiedziałam co założyć.
-Dla mnie równie dobrze możesz iść w tym. - zlustrował mnie wzrokiem. Spoglądnął na moją czarną, koronkową bieliznę i zagwizdał.
-Zboczuh. - stwierdziłam i rzuciłam w niego poduszką.Gdy białe pierze uderzyło go w twarz to podniósł je z podłogi i znów rzucił na łóżko.
-Ale ja mówiłem poważnie. - jęknął.
-Tak serio,serio? Nie żartuj. - mruknęłam i puściłam do niego oczko. Odwróciłam się tyłem, by znów zacząć grzebać w szafie. Brunet niespodziewanie podszedł do mnie, a jego ciepły oddech pochłonął mój nagi kark. Jego dłoń klasnęła w jeden pośladek.
-Panie Liam'ie James'ie Payne! TY cholerny zboczuhu pierwszej kategorii!Chłopcy będą cię dziś z podłogi zbierać jak mi nie pomożesz. - krzyknęłam pod wpływem impulsu. Brunet mruczał coś pod nosem, ale zaśmiał się i podszedł do szafy pewnym krokiem i wyjął z niej szeroką, ale zajebistą białą sukienkę od kolan.
-Zapomniałaś, że dał ci ją Lou gdy ci się oświadczyłem, a wcześniej dowiedzieli się, że jesteś w ciąży? Czas to wykorzystać. Zakładaj. - polecił. gdy kreacja już leżała na mnie jak ulał a jednocześnie zakrywała mój brzuch, Payne zapiął zameczek z tyłu i byliśmy gotowi.
-Buty moja panno. - napomniał. Westchnęłam i szybko założyłam białe szpilki. Chwyciłam go pod ramię i wyszliśmy z domu podążając ku klubowi.

***
Tłum spoconych i nawalonych ludzi tańczących w rytm muzyki obrzydzało mnie gdy czułam zapachy mieszanego alkoholu. W całym tym tłumie zgubiłam gdzieś Liam'a i całą resztę. Niepewnie przechodziłam przez niewielkie szparki szukając ukochanego. Na próżne. Gdy nagle czyjaś męska i silna dłoń zacisnęła uścisk na moim nadgarstku i pociągnęła mnie ku sobie.
-Zostaw mnie! - krzyczałam do nieznanej mi osoby. Nie był to Payne tylko jakiś niższy od niego szczeniak, który nieźle był nawalony i bił od niego odór wódki i piwa.  Niestety moje wrzaski zostały niedosłyszane podczas gdy ostra i głośna muzyka waliła z głośników
-Chodź mała zabawimy się. - żachnął.
-Mała to może być twoja pała.Spierdalaj! - wydarłam się nieco głośniej. Ten zaśmiał się szyderczo.
-Ostra..Lubie takie. - stwierdził i zaczął ciągnąć mnie w kierunku schodów.
-Liam!!! - krzyknęłam z całych sił. Nie pojawił się.
-Zamknij się! - warknął chłopak.
-Liam! - krzyknęłam po raz ostatni.


***
-Zostaw ją. - usłyszałam ostry głos bruneta. -Alex chodź do mnie.
Spróbowałam się wyrwać, ale uścisk anie trochę zelżał. Zaczęłam się szarpać z chłopakiem.Payne podszedł do owego mężczyzny, a dłonie zacisnął w pięść. Wkrótce chłopak dostał strzała w policzek, a z nosa poleciała krew. Zachwiał się, ale nie puścił mnie. Liam walnął jeszcze raz. Facet poleciał na podłogę, a Li zaczął go okładać, że ten ledwo co nabierał tchu.
-Liam zostaw go już, proszę. - dotknęłam mojego ramienia. O dziwo, posłuchał. Chwycił moją dłoń i wyszedł ze mną z klubu.
-A co z resztą?
-Dadzą radę. - mruknął.
-Liam, spójrz! - odwróciłam się i palcem pokazałam na postać wychodzącą z klubu. Tą twarz znałam równie dobrze. Jason.
-Czego ty chcesz? - warknął Liam. Potarłam dłonią jego nadgarstek. Wyczułam na nim zakrzepniętą krew od ciosów. Chłopak zbliżył się.
-Ona jest moja, pamiętasz? -rzucił. Wtedy dłonią potarłam kark, gdzie miałam bliznę po tamtejszym wieczorze. Gdy jego kumple trzymali mnie, a on nożem wyrywał mi napis"Jesteś moja".
-Nie ta liga, Jason. - stwierdziłam. Szatyn schował rękę do kieszeni, a po chwili wyjął z pistoletem o kalibrze 45. Liam osłonił mnie swoim ciałem, gdy Jason miał pociągnąć za spust.
-Liam, nie!- w tym momencie wyskoczyłam przed niego.
Padł strzał.
A moja dłoń sięgnęła do góry, potem opadła tak jak reszta mojego ciała. Szpilki po raz ostatni zadudniły o asfalt, gdy pozostałam w bezruchu.
- Zapłacisz mi za to. - warknął Payne i zbliżył się od mężczyzny.
Kolejny strzał...
Jego ciało również zaznało dna, a sprawca zniknął.
Jak duch...
Dwa naboje nas dwoje, to koniec...


****
Ta dam!
Niedługo pojawi się kolejny rozdział drugiej zapowiedzi "LOVE FOREVER FUCKING HURTS"

Szablon by S1K