Już nie wiedziałam czego mam jeszcze oczekiwać od losu. Byłam szczęśliwa.
Po kilku dniach wróciłam ze szpitala. Liam przyjechał po mnie z Harry'm i Zayn'em. Lokowaty i mulat wzięli moje bagaże i zanieśli do samochodu, natomiast Liam niósł małą. Zu przewracała swoimi oczętami na prawo i lewo oglądając co dzieje się dookoła, a mój mąż dalej był nią zachwycony jak nie wiem co. Droga minęła nam bardzo spokojnie i wesoło. Harry kierował. A Zayn puścił jakąś muzykę i zaczął śpiewać.
- It's my life!! - usłyszeliśmy głos mulata.
-Zayn! - rzucił Harry. - To samochód, a nie scena! - zagrzmiał.
- And now you never? - śpiewał ciszej.
-Zayn!! - Loczek nie dawał za wygraną.
-No dobra już dobra. - mruknął.
Ja i Liam nie wyrabialiśmy na tyłach. A Zoe próbowała podnosić rączki i klaskać piąstkami. Również i ona zaśmiała się we własnym wykonaniu. Dłoń szatyna objęła moje ramię.
-Malik zrób nam zdjęcie. - uśmiechnął się Liam. Zayn nie czekał aż mu się powtórzy, tylko przejął telefon Liam'a i cyknął fotkę. A z kolei ten wstawił zdjęcie na TT z dopiskiem; "Mam najcudowniejszą rodzinę na świecie! xoxo " Zawsze musiał się pochwalić i podkreślić, że należymy do Niego. Jakże mogłoby by inaczej?
***
Dotarliśmy do domu. Liam wziął się za skręcanie łóżeczka, a ja z chłopakami rozpakowywaliśmy rzeczy.
Widok Liam'a?
BEZCENNY.
Z trudem skręcał łóżeczko. Nie wiedział za co się zabrać. Wziął jedną deseczkę potem drugą i tak mierzył...co do czego pasuje. A my nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Zoe natomiast siedziała z Horan'em. Irlandczyk posiadał już siostrzeńca, więc pod względem dziecka mogłam mu zaufać. Bo Louis to by odwalał głupoty jak kiedyś sypiąc tekstami: "Piję krew". To był właśnie nasz Tommo :-)
***
Jak rozpakowałam to co musiałam, wróciłam do salonu.
-Pozwolisz,że ją nakarmię? - spytałam Niall'a.
-Oczywiście. - uśmiechnął się i podał mi małą.
Nakarmiłam Zu, a ta zasnęła od razu.
-Musiała by głodna, że zasnęła. - usłyszałam Tomlinson'a nad uchem.
-Louis nie strasz! - wzdrygnęłam się. A Loueh wziął jeszcze gryza marchewki i rzucił.
-Eeee, co jest doktorku?
-Liam złożył już łóżeczko? - zapytałam. Brunet skinął głową. Poszłam położyć małą na górę i szukałam Liasia. Znalazłam go w kuchni. Szatyn podszedł do mnie jak tylko mnie zobaczył i złożył swoje wargi na moich.
-Już 21. - szepnął. - Chodź, bo jesteś pewnie zmęczona.
-Masz rację. - przyznałam. - Dobranoc. - powiedziałam do reszty.
-Dobranoc. - odpowiedzieli chórem.
Ja i Liam udaliśmy się do sypialni gdzie spała już mała Zoe. Ja wskoczyłam jeszcze pod prysznic i położyłam się obok Payne'a. On objął mnie swoim silnym ramieniem, a ja zasnęłam jak kamień. Przy nim mogłabym spać wieczność.
(Następnego dnia)
-Liam! - krzyczałam na całe gardło. Łzy spływały mi po policzkach. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już słyszałam i czułam jak brunet stał za mną.
-Nie ma jej! Rozumiesz nie ma! - krzyczałam i bezsilnie opadłam na podłogę bijąc pięściami podłogę. Liam przukucnął obok mnie
-CHŁOPCY! - krzyknął doniośle,aż pobudził wszystkich i reszta w mgnieniu okna znalazła się w naszej sypialni. - Zadzwońcie po policję.
-Co się stało? - powiedział pół-przytomny Louis.
-Porwali Zoey...- powiedział cicho, a z jego oka spłynęła łza. Spojrzał na łóżeczko...Było puste..
Po kilku dniach wróciłam ze szpitala. Liam przyjechał po mnie z Harry'm i Zayn'em. Lokowaty i mulat wzięli moje bagaże i zanieśli do samochodu, natomiast Liam niósł małą. Zu przewracała swoimi oczętami na prawo i lewo oglądając co dzieje się dookoła, a mój mąż dalej był nią zachwycony jak nie wiem co. Droga minęła nam bardzo spokojnie i wesoło. Harry kierował. A Zayn puścił jakąś muzykę i zaczął śpiewać.
- It's my life!! - usłyszeliśmy głos mulata.
-Zayn! - rzucił Harry. - To samochód, a nie scena! - zagrzmiał.
- And now you never? - śpiewał ciszej.
-Zayn!! - Loczek nie dawał za wygraną.
-No dobra już dobra. - mruknął.
Ja i Liam nie wyrabialiśmy na tyłach. A Zoe próbowała podnosić rączki i klaskać piąstkami. Również i ona zaśmiała się we własnym wykonaniu. Dłoń szatyna objęła moje ramię.
-Malik zrób nam zdjęcie. - uśmiechnął się Liam. Zayn nie czekał aż mu się powtórzy, tylko przejął telefon Liam'a i cyknął fotkę. A z kolei ten wstawił zdjęcie na TT z dopiskiem; "Mam najcudowniejszą rodzinę na świecie! xoxo " Zawsze musiał się pochwalić i podkreślić, że należymy do Niego. Jakże mogłoby by inaczej?
***
Dotarliśmy do domu. Liam wziął się za skręcanie łóżeczka, a ja z chłopakami rozpakowywaliśmy rzeczy.
Widok Liam'a?
BEZCENNY.
Z trudem skręcał łóżeczko. Nie wiedział za co się zabrać. Wziął jedną deseczkę potem drugą i tak mierzył...co do czego pasuje. A my nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Zoe natomiast siedziała z Horan'em. Irlandczyk posiadał już siostrzeńca, więc pod względem dziecka mogłam mu zaufać. Bo Louis to by odwalał głupoty jak kiedyś sypiąc tekstami: "Piję krew". To był właśnie nasz Tommo :-)
***
Jak rozpakowałam to co musiałam, wróciłam do salonu.
-Pozwolisz,że ją nakarmię? - spytałam Niall'a.
-Oczywiście. - uśmiechnął się i podał mi małą.
Nakarmiłam Zu, a ta zasnęła od razu.
-Musiała by głodna, że zasnęła. - usłyszałam Tomlinson'a nad uchem.
-Louis nie strasz! - wzdrygnęłam się. A Loueh wziął jeszcze gryza marchewki i rzucił.
-Eeee, co jest doktorku?
-Liam złożył już łóżeczko? - zapytałam. Brunet skinął głową. Poszłam położyć małą na górę i szukałam Liasia. Znalazłam go w kuchni. Szatyn podszedł do mnie jak tylko mnie zobaczył i złożył swoje wargi na moich.
-Już 21. - szepnął. - Chodź, bo jesteś pewnie zmęczona.
-Masz rację. - przyznałam. - Dobranoc. - powiedziałam do reszty.
-Dobranoc. - odpowiedzieli chórem.
Ja i Liam udaliśmy się do sypialni gdzie spała już mała Zoe. Ja wskoczyłam jeszcze pod prysznic i położyłam się obok Payne'a. On objął mnie swoim silnym ramieniem, a ja zasnęłam jak kamień. Przy nim mogłabym spać wieczność.
(Następnego dnia)
-Liam! - krzyczałam na całe gardło. Łzy spływały mi po policzkach. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już słyszałam i czułam jak brunet stał za mną.
-Nie ma jej! Rozumiesz nie ma! - krzyczałam i bezsilnie opadłam na podłogę bijąc pięściami podłogę. Liam przukucnął obok mnie
-CHŁOPCY! - krzyknął doniośle,aż pobudził wszystkich i reszta w mgnieniu okna znalazła się w naszej sypialni. - Zadzwońcie po policję.
-Co się stało? - powiedział pół-przytomny Louis.
-Porwali Zoey...- powiedział cicho, a z jego oka spłynęła łza. Spojrzał na łóżeczko...Było puste..
OMGOMGOMG dodałaś rozdział no nie wierzę i płaczę :) to taki cudowny prezent bo jutro mam urodziny. Rozdział genialny i czekam na next :) Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://znajdz-nasza-droge-w-tej-tajemnicy.blogspot.com/
http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/
Kiedy dodasz kolejny rozdział bo już nie mogę się go doczekać :D
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny!
A ta mała Zoe porwała ta tajemnicza osoba co wysyłała Alex te smsy ta co podpisywala się "A" i tak dalej zastanawiam się Kto to może myć!
A miało być tak pięknie...!
Z niecierpliwością czekam na kolejny!