***
-Panno Payne niech pani nas nie opuszcza! - krzyczał jakiś mężczyzna gdy odpływałam w szpitalu. Bolało mnie wszystko, a dziecko wychodzące na świat rozsuwało przeszkody na swej drodze powodując niesamowity ból.
-Alexis nie zostawiaj mnie! - usłyszałam smutny i mętny głos ukochanego.
-To boli! - krzyczałam. A po kilku minutach słyszałam zdecydowane polecenia lekarzy i krzyki:"Przyj" Więc tak robiłam. Ból był nie do opisania. Wszystko rozrywało mnie od środka. Liam trzymał moją dłoń, a ja z całej siły ściskałam ją by jakoś ukoić ból, wiedziałam równie dobrze jak on, że mogłam mu połamać rękę, ale jednak był przy porodzie.
***
-Gratuluję dziewczynka. - uśmiechnęła się do mnie lekarka. Dałą mi ją na chwilę potrzymać, ale potem zauważyłam, że mała robiła się powoli sina.
-Lekarza! Z małą coś jest nie tak! - krzyczałam i spojrzałam na Payne'a. Był nie mniej przerażony niż ja.Szybko podbiegła do nas jakaś doktórka i pielęgniarka a ja podałam im małą.
-Siostro, wszelkie badania. EKG,RTG i inne podstawowe, szybko! - wydała rozkaz. Pielęgniarka z małą i lekarzem udała się by zrobić badania.
***
-Niestety Pani córka ma problem z jedną nerką, ale do czasu wypisu pani ze szpitala postaramy się, usunąć zagrożenie by córka była zdrowa. - uśmiechnął się do mnie lekarz.
-Ale to coś poważnego? - spytałam przerażona.
-Cóż problem z nerką to nie przelewki, ale jako iż u brzdąca od razu to wykryto to równie szybko można to wyleczyć. Podamy odpowiednie leki i po problemie. - uśmiechnął się ponownie i spojrzał na Liam'a.
-Mogę z mężem ją teraz zobaczyć? - zapytałam.
-Oczywiście. Siostro, pokażesz państwu gdzie leży córeczka państwa Payne? - pielęgniarka skinęła głową.
-Proszę za mną. - uśmiechnęła się, a ja z Liam'em udaliśmy się za nią.
Przeszliśmy wąskim korytarzem, potem nieco większym, aż trafiliśmy na oddział dziecięcy. Kobieta pokazała nam małą. Miała śliczne piwne oczy po mnie i po ojcu, a uśmiech na pewno po nim, nosek miała mój. Dla mnie było to dziecko ideał. Leżała w łóżeczku a do niej podłączono wiele rurek i wyglądała tak bezbronnie, że popłakałam się. Łzy spływały po moich policzkach.
-Jak ją nazwiemy? - zapytałam Liam'a.
-Ja myślałem o Zoe. - szepnął mi do ucha.
-Zoe,Zu,Zo... Podoba mi się. - uśmiechnęłam się. - Zoe Payne.
Liam również się uśmiechnął. Patrzyłam na córeczkę z troską. Zawołałam pielęgniarkę pytając ją czy mogę wziąć ją i potrzymać. Pozwoliła mi na krótko ponieważ muszą jej podać leki, ale krótka chwila i już stanę się szczęśliwsza. Pielęgniarka dała mi Zoe w ramiona, a ja trzymałam ją delikatnie, wkrótce dałam ją także potrzymać Liam'owi.
-A kogo my tu mamy mała panno? - mówił Liam. - Tatuś tu jest! - uśmiechał się wpatrując w małą jak w obrazek.
-Wariacie wiesz, że ona Cię nie rozumie? - zaczęłam cicho się śmiać.
-Cicho, nie zna się mama prawda? - wziął jej kruchą rączkę i machnęli oboje ręką. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.Byłam szczęśliwa. Miałam szczęśliwą kochającą się rodzinę, wspaniałych przyjaciół...Czegoż więc więcej chcieć?
-Panno Payne niech pani nas nie opuszcza! - krzyczał jakiś mężczyzna gdy odpływałam w szpitalu. Bolało mnie wszystko, a dziecko wychodzące na świat rozsuwało przeszkody na swej drodze powodując niesamowity ból.
-Alexis nie zostawiaj mnie! - usłyszałam smutny i mętny głos ukochanego.
-To boli! - krzyczałam. A po kilku minutach słyszałam zdecydowane polecenia lekarzy i krzyki:"Przyj" Więc tak robiłam. Ból był nie do opisania. Wszystko rozrywało mnie od środka. Liam trzymał moją dłoń, a ja z całej siły ściskałam ją by jakoś ukoić ból, wiedziałam równie dobrze jak on, że mogłam mu połamać rękę, ale jednak był przy porodzie.
***
-Gratuluję dziewczynka. - uśmiechnęła się do mnie lekarka. Dałą mi ją na chwilę potrzymać, ale potem zauważyłam, że mała robiła się powoli sina.
-Lekarza! Z małą coś jest nie tak! - krzyczałam i spojrzałam na Payne'a. Był nie mniej przerażony niż ja.Szybko podbiegła do nas jakaś doktórka i pielęgniarka a ja podałam im małą.
-Siostro, wszelkie badania. EKG,RTG i inne podstawowe, szybko! - wydała rozkaz. Pielęgniarka z małą i lekarzem udała się by zrobić badania.
***
-Niestety Pani córka ma problem z jedną nerką, ale do czasu wypisu pani ze szpitala postaramy się, usunąć zagrożenie by córka była zdrowa. - uśmiechnął się do mnie lekarz.
-Ale to coś poważnego? - spytałam przerażona.
-Cóż problem z nerką to nie przelewki, ale jako iż u brzdąca od razu to wykryto to równie szybko można to wyleczyć. Podamy odpowiednie leki i po problemie. - uśmiechnął się ponownie i spojrzał na Liam'a.
-Mogę z mężem ją teraz zobaczyć? - zapytałam.
-Oczywiście. Siostro, pokażesz państwu gdzie leży córeczka państwa Payne? - pielęgniarka skinęła głową.
-Proszę za mną. - uśmiechnęła się, a ja z Liam'em udaliśmy się za nią.
Przeszliśmy wąskim korytarzem, potem nieco większym, aż trafiliśmy na oddział dziecięcy. Kobieta pokazała nam małą. Miała śliczne piwne oczy po mnie i po ojcu, a uśmiech na pewno po nim, nosek miała mój. Dla mnie było to dziecko ideał. Leżała w łóżeczku a do niej podłączono wiele rurek i wyglądała tak bezbronnie, że popłakałam się. Łzy spływały po moich policzkach.
-Jak ją nazwiemy? - zapytałam Liam'a.
-Ja myślałem o Zoe. - szepnął mi do ucha.
-Zoe,Zu,Zo... Podoba mi się. - uśmiechnęłam się. - Zoe Payne.
Liam również się uśmiechnął. Patrzyłam na córeczkę z troską. Zawołałam pielęgniarkę pytając ją czy mogę wziąć ją i potrzymać. Pozwoliła mi na krótko ponieważ muszą jej podać leki, ale krótka chwila i już stanę się szczęśliwsza. Pielęgniarka dała mi Zoe w ramiona, a ja trzymałam ją delikatnie, wkrótce dałam ją także potrzymać Liam'owi.
-A kogo my tu mamy mała panno? - mówił Liam. - Tatuś tu jest! - uśmiechał się wpatrując w małą jak w obrazek.
-Wariacie wiesz, że ona Cię nie rozumie? - zaczęłam cicho się śmiać.
-Cicho, nie zna się mama prawda? - wziął jej kruchą rączkę i machnęli oboje ręką. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.Byłam szczęśliwa. Miałam szczęśliwą kochającą się rodzinę, wspaniałych przyjaciół...Czegoż więc więcej chcieć?